Kto nas będzie operować? Prof. Zembala ostrzega

Kto nas będzie operować? Prof. Zembala ostrzega
Prof. Marian Zembala, Minister Zdrowia (fot. Kancelaria Premiera / Foter / CC BY-NC-ND)
PAP / rj

Uznanie chirurgii za specjalność deficytową, co m.in. zwiększy wynagrodzenia dla rezydentów, zapowiedział w piątek minister zdrowia Marian Zembala. Według szacunków w polskich szpitalach pracuje mniej niż 4 tys. chirurgów, a średnia ich wieku to 55 lat.

- Wprowadzimy chirurgię jako specjalność deficytową, bowiem niepokojąco maleje liczba chirurgów. W wielu oddziałach jest to zaledwie kilku, a średnia wieku - starsza - powiedział Zembala na konferencji prasowej w Lublinie.

DEON.PL POLECA




Problem zmniejszającej się liczby chirurgów w Polsce był jednym tematów dyskusji na odbywającej się w Lublinie konferencji "Polaków zdrowia portret własny 2015".

- Miałem okazję bywać w różnych szpitalach. To, co charakteryzuje oddziały chirurgii: trzech lekarzy, średnia wieku powyżej 50 lat. Młodzi ludzie uznają chirurgię, neurochirurgię, kardiochirurgię za mało atrakcyjną, wygrywają ortopedia, kardiologia, urologia - mówił Zembala.

Konsultant krajowy w dziedzinie chirurgii ogólnej prof. Grzegorz Wallner powiedział, że według wyliczeń Towarzystwa Chirurgów Polskich w grudniu 2014 r. w szpitalnych oddziałach chirurgicznych publicznej służby zdrowia pracowało niecałe 4 tys. chirurgów. To zdaniem Wallnera zbyt mało. - Na 30-40 łóżkowym oddziale powinno być od 10-15 chirurgów, przy przestrzeganiu norm czasu pracy. W żadnym oddziale szpitala terenowego nie ma takiej liczby chirurgów - dodał.

Średnia wieku chirurga w Polsce to 55 lat - podał Wallner. 50 proc. chirurgów ma powyżej 50 lat, poniżej 40 lat - 23 proc.

- Tak mała liczba chirurgów rzeczywiście stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa państwa polskiego. W czasach pokoju to jest sprawa ważna, ale drugorzędna, natomiast w stanach zagrożenia różnego rodzaju sytuacjami zewnętrznymi czy katastrof to robi się to rzeczywiście problem bezpieczeństwa państwa" - powiedział Wallner dziennikarzom.

Minister zdrowia zapowiedział wielokierunkowe działania w celu poprawy sytuacji. Jednym z nich ma być uznanie chirurgii za specjalność deficytową, co oznacza m.in. wyższe stawki wynagrodzeń dla rezydentów. - To oznacza, że zwiększymy liczbę miejsc rezydenckich. My je już w tym roku zwiększyliśmy, ale jest za mało chętnych - powiedział.

Zdaniem Zembali należy przede wszystkim "uczynić chirurgię atrakcyjniejszą" dla studentów medycyny i młodych lekarzy, których obecnie zbyt mało decyduje się na tę specjalizację. W jego ocenie służyć temu będzie wprowadzenie nowoczesnych metod szkolenia chirurgów w centrach symulacji medycyny zabiegowej. W Polsce ma działać sześć takich ośrodków, m.in. w Lublinie, gdzie młodzi lekarze będą mogli doskonalić umiejętności na symulatorach. - Młody człowiek musi zostać porwany magią trudnego wyzwania - powiedział Zembala.

- Korzystamy z rozwiązań stosowanych w krajach rozwiniętych, aby uatrakcyjnić ten zawód. Współczesna chirurgia to także małoinwazyjność; korzysta z nowych technologii - dodał.

W ocenie Wallnera przyczyn małego zainteresowania studentów chirurgią jest wiele, m.in. to brak poczucia stabilności i przewidywalności zawodowo-finansowej. Jak zaznaczył, nie ma na to dużego wpływu emigracja zarobkowa, bo odsetek chirurgów, którzy wyjeżdżają za granicę, jest niewielki.

- Czas specjalizacji po 6 latach studiów trwa jeszcze następne 6 lat, czyli po 12 latach, można powiedzieć, chirurg uzyskuje samodzielność do wykonywania zawodu. Są takie specjalności, które pozwalają na znacznie szybsze uzyskanie samodzielności zawodowej i na zupełnie innym poziomie niezależności finansowej - wyjaśnił.

Jego zdaniem także forma pracy kontaktowej chirurga jest "w pewnym sensie pułapką", bo choć daje większe możliwości zarobkowe, to jednak pozwala na łamanie prawa pracy. - Chirurg jest traktowany wtedy nie jako lekarz, któremu przysługuje odpowiedni czas pracy, ale jako podmiot gospodarczy i zarządzających szpitalami kompletnie nie interesuje, ile godzin pracuje - powiedział.

Ponadto - dodał Wallner - przy formie pracy kontraktowej następuje "całkowite przerzucenie odpowiedzialności na chirurga - zarówno zawodowej, jak i konsekwencji finansowych". - Jeśli pracując na etacie odpowiadamy do wysokości trzech swoich zarobków miesięcznych, to w przypadku chirurga kontraktowego odpowiada całym swoim majątkiem on i jego potomkowie - zaznaczył.

Uposażenie chirurgów w Polsce jest - zdaniem Wallnera - niższe 3-4 razy niż w innych krajach, np. w Czechach. - Nie żądamy wiele... żeby dorównać do tej stawki, jaką mają anestezjolodzy - dodał.

Według Wallnera większość szpitalnych oddziałów chirurgicznych jest nierentowna, bo jest zbyt niska wycena procedur chirurgicznych.

Prezes NFZ Tadeusz Jędrzejczyk powiedział dziennikarzom, że wycena świadczeń od 1 stycznia jest dokonywana w Agencji Oceny Technologii Medycznych. - W tej chwili to jest kwestia taryfikacji, która będzie musiała być dokonana. Fundusz nie ma w tej chwili ani uprawnień, ani narzędzi, aby zweryfikować taką tezę. Nie ma generalnie sektora medycznego, który by mówił, że ma za dużo pieniędzy - zaznaczył.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Kto nas będzie operować? Prof. Zembala ostrzega
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.