Andrzej Duda: Dotrzymam słowa, mam plan naprawy Polski

Andrzej Duda: Dotrzymam słowa, mam plan naprawy Polski
(fot. PAP/Marcin Obara )
PAP / slo

 W ostatnim dniu kampanii przed niedzielnymi wyborami prezydenckimi kandydat PiS Andrzej Duda powiedział, że traktuje tę kampanię jako wielką debatę z narodem, wyciąga z niej wnioski i głęboko wierzy, że wygra wybory.

Duda podkreślił podczas piątkowego wiecu w Tomaszowie Mazowieckim (woj. łódzkie), że w trakcie czterech miesięcy odbył ponad 250 spotkań w 241 powiatach. - Mogę powiedzieć jak wygląda Polska, bo byłem i widziałem na własne oczy, rozmawiałem z ludźmi. Tak właśnie należy się przygotować do objęcia urzędu prezydenta Rzeczypospolitej - powiedział.

Kandydat PiS dziękował wyborcom w całej Polsce za udział w spotkaniach. - To ostatnia okazja przed ciszą wyborczą, żeby powiedzieć dziękuję. Dziękuję za czas, który państwo poświęcili żeby przyjść, dziękuję za rozmowy, uwagi i propozycje zgłoszone podczas kampanii. Traktuję moją kampanię jako wielką debatę z narodem - mówił.

- Dziękuję za nią, wyciągam z niej wnioski i głęboko wierzę w to, że wygram wybory. Proszę o wsparcie, proszę o jeszcze - dodał.

DEON.PL POLECA

Duda uważa, że potrzebna jest prezydentura, "która będzie chciała myśleć poważnie o polskich sprawach, realizować obowiązki wobec społeczeństwa".

Kandydat PiS podkreślił, że prezydent powinien mieć wizję państwa i ją urzeczywistniać. Zaznaczył, że chce to robić m.in. powołując Narodową Radę Rozwoju, która miałaby pracować nad "strategiami naprawy" polskiej gospodarki, systemu podatkowego, służby zdrowia i edukacji.

- Wiem, że Polsce potrzeba bardzo zrównoważonego rozwoju, Polakom bardzo potrzeba, żeby ktoś się zatroszczył o ich sprawy. Taką prezydenturę chcę realizować - oświadczył Duda.

Podkreślił, że jako prezydent będzie otwarty na dialog, "nie będzie bał się żadnych grup społecznych".

Mówił też o tym, że obecna władza "zawiodła przede wszystkim tych, którzy na nią głosowali". - Oni okłamali i to niejeden raz. Nie mają żadnej legitymacji, żeby nadal rządzić w Polsce. Nie ma jej prezydent ponieważ sprzeniewierzył się społecznemu mandatowi, choćby w sprawie podwyższenia wieku emerytalnego - powiedział kandydat PiS.

Jesteśmy bliscy zwycięstwa i zwyciężymy, naprawimy Polskę - przekonywał kandydat PiS na prezydenta Andrzej Duda w czwartek podczas konwencji podsumowującej jego kampanię wyborczą. Mam wizję odbudowy państwa - zapewniał.

Kandydat PiS na prezydenta deklarował też, że dotrzyma słowa i zrealizuje swój plan naprawy Polski. - Ja dotrzymam słowa, bo jestem człowiekiem, który ma swoje słowo za świętość - podkreślił.

Zaznaczając, że przejechał po Polsce ponad 30 tys. kilometrów "Dudabusem", odbył ponad 240 spotkań, dziękował wszystkim współpracownikom, osobom uczestniczącym w spotkaniach wyborczych i angażującym się w jego kampanię. Duda zaapelował też o wsparcie w ostatnich dniach kampanii wyborczej. - Jesteśmy bliscy, wierzę w to głęboko, jesteśmy bliscy zwycięstwa i zwyciężymy, (...) naprawimy Polskę - mówił kandydat PiS.

Podsumowując kampanię Duda przypomniał swoje postulaty programowe - mówił m.in o konieczności podwyższenia kwoty wolnej od podatku i opodatkowaniu hipermarketów.

Według niego, podatku nie powinni płacić ci, którzy zarabiają "po 800 złotych". - To dla nich trzeba podnieść kwotę wolną od podatku, bo to oni podatku nie powinni płacić w ogóle. Tak jest z emerytami, rencistami czy tymi, którzy dostają najniższe świadczenia - mówił kandydat PiS. - I niech mi nikt nie opowiada, że to będzie strata dla państwa, bo oni pójdą i natychmiast wydadzą te pieniądze. Wydadzą je na życie, po to właśnie, żeby było godniejsze niż dzisiaj - dodał polityk PiS.

Duda mówił, że w trakcie kampanii wyborczej stykał się z głosami ludzi, którym brakuje pieniędzy, by kupić podstawowe artykuły dla dzieci. - Program 500 zł na każde dziecko w biednych rodzinach musi być zrealizowany - oświadczył. - Nawet tygodniki donoszą, że w Polsce jest ponad 750 tys. głodnych dzieci. Takich, które żyją w nędzy. I to jest dzisiejsza Polska, której władza chyba w ogóle nie widzi, dlatego, że obraca się tylko wokół swojego towarzystwa - powiedział Duda.

Podkreślił, że podczas objazdu kraju widział zlikwidowane zakłady pracy, zlikwidowane stocznie. Trzeba je odbudować - mówił - podobnie jak cały polski przemysł. Duda stwierdził też, że w trakcie kampanii od Polaków usłyszał wiele gorzkich słów nt. sytuacji kraju.

W ostrych słowach odniósł się do działań banków wobec osób, które zaciągnęły kredyt hipoteczne we frankach szwajcarskich. - Państwo nie zadbało o tych ludzi, pozwoliło ich oszukać i obserwowało przez całe lata jak są oszukiwani, a teraz nie potrafi powiedzieć wielkim instytucjom finansowym, z których 60 procent to banki zagraniczne: "to wasza wina, to wyście na tym zarobili, to wy macie to załatwić waszymi pieniędzmi i nie dyskutować o pieniądzach podatnika (...) gadajcie ze swoją centralą, bo jak nie to my, jako państwo, tak wam przykręcimy śrubę, że zobaczycie jak będzie wyglądało wasze dalsze istnienie" - mówił.

Kandydat PiS wspominał, że był w trakcie kampanii wyborczej pytany, skąd weźmie pieniądze na realizację swoich postulatów i czy ma ekspertyzy dotyczące ich sfinansowania. - Oczywiście, że rozmawiałem z ekspertami, oczywiście, że posiłkowałem się ludźmi, którzy mają fachową wiedzę na tematy ekonomiczne, bo ja jestem prawnikiem, ale przede wszystkim mam wizję odbudowy państwa, a taka jest rola prezydenta Rzeczypospolitej - powiedział Duda.

Podkreślał, że Polska potrzebuje dzisiaj aktywnego prezydenta. - Potrzebuje takiego prezydenta, który nie boi się obywateli. Polska dzisiaj potrzebuje takiego prezydenta, który nie boi się skarg, który nie boi się także tego, że są ludzie, którzy protestują - przekonywał polityk PiS. Mówił, że on sam nie boi się "nawet tych, którzy przychodzą na jego wiece, mają sztandary innych kandydatów i nawet czasem krzyczą".

- To są zazwyczaj bardzo młodzi ludzie. Ja wtedy schodzę z podwyższenia albo przepraszam tych ludzi, którzy przyszli, żeby spotkać się ze mną. Podchodzę do nich - było tak kilka razy - i mówię: dziękuję, że przyszliście. Wiem, że macie inne poglądy, macie swojego lidera, na którego będziecie głosować, ale chcę, żebyście wiedzieli, że cieszę się, że jesteście, bo ja szanuję was, szanuję waszego lidera. Mogę się z nim nie zgadzać, ale go szanuję, dlatego, że my wszyscy, Polacy musimy się szanować - mówił Duda.

Podczas swego wystąpienia odwoływał się m.in. do postaci papieża Jana Pawła II. Podkreślał, że nauka Jana Pawła II powinna być dla Polaków cały czas drogowskazem, "tak w życiu, jak i w polityce". - Nie wolno o tym zapominać, bo to jest nasz wielki dorobek, a jego wielkie dzieło - powiedział Duda. Dodał, że wszyscy Polacy powinni się wzajemnie szanować, nie należy pozwalać, by Polaków dzielono. - Jesteśmy jednym narodem, w jednym kraju, w naszym państwie - dodał kandydat PiS.

- Nasza flaga powiewa zawsze tam, gdzie jesteśmy wspólnie i powinniśmy o tym pamiętać. My dziś tę wspólnotę musimy odbudować, to jest nam bardzo potrzebne, bo tylko razem jesteśmy w stanie naprawić Polskę, tylko będąc względem siebie wyrozumiałymi w takim zwykłym, codziennym życiu - mówił.

Zaznaczył jednocześnie, że nie trzeba być wyrozumiałym wobec polityków. Według Dudy, jeśli ktoś decyduje się zajmować polityką, "to musi ją pojmować jako rozsądną troskę o dobro wspólne w znaczeniu dobra społeczeństwa, polskiego narodu czy swojej społeczności lokalnej - jeśli działa w samorządzie". - A jeżeli tak nie uważa, jeżeli ma inną zasadę, jeśli na pierwszym miejscu jest dla niego jego własne dobro albo jakaś wąska grupka, to niech się lepiej wycofa z polityki, bo przynajmniej wtedy będzie można uznać, że jest uczciwym człowiekiem i przynajmniej wtedy nie będzie psuł państwa, gminy, miasta - powiedział polityk PiS.

Zgromadzeni podczas wystąpienia kandydata PiS na prezydenta skandowali m.in.: "Andrzej Duda prezydentem!" i "Andrzej musisz!".

Na ekranie wyświetlono pozdrowienia od Zofii Pileckiej, córki rotmistrza Pileckiego.

Do głosowania na Dudę namawiała podczas konwencji jego żona, Agata. - Będę głosowała na Andrzeja nie tylko dlatego, że jest moim mężem, ale dlatego, że go znam. Kiedyś mu zaufałam - było to 20 lat temu i nigdy się na nim nie zawiodłam - podkreśliła. - Gdy Andrzej obiecuje godne życie w bezpiecznej Polsce, to nie jest to pusta obietnica, on ją na pewno spełni - dodała. Sala zareagowała na jej słowa okrzykami: "Pierwsza dama".

Szefowa sztabu Dudy Beata Szydło, podsumowała kampanię - mówiła o licznych spotkaniach kandydata PiS z wyborcami w całej Polsce, zebraniu 1,6 miliona podpisów pod jego kandydaturą, stopniowym wzroście poparcia w sondażach Dudy. - Wszyscy wierzymy, że Andrzej Duda wygra w I turze. Dzisiaj są nas miliony. Dajmy mu wsparcie. Racja jest po naszej stronie, Andrzej jest człowiekiem uczciwym i odpowiedzialnym (...) Andrzej Duda pokazał w tej kampanii, że jest mężem stanu - powiedziała Szydło.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.