"Nie ma dialogu tego rządu ze związkowcami"

"Nie ma dialogu tego rządu ze związkowcami"
(fot. PAP/Grzegorz Jakubowski)
PAP / slo

Opozycja apeluje do rządu o podjęcie dialogu z protestującymi związkowcami; posłowie PO podkreślają, że to związki zerwały dialog, odmawiając prac w Komisji Trójstronnej. Minister pracy przedstawił w czwartek w Sejmie informację na temat dialogu ze związkowcami.

W Warszawie od środy trwają Ogólnopolskie Dni Protestu przeciwko polityce rządu zorganizowane przez NSZZ Solidarność, OPZZ oraz Forum Związków Zawodowych. Do akcji przyłączyły się również inne centrale związkowe. W pierwszym dniu przed Sejmem stanęło namiotowe miasteczko. Czwartek i piątek są tzw. dniami debat z ekspertami. Protest w stolicy potrwa do soboty, kiedy to zakończy się wielką manifestacją pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa".
O informację na temat dialogu pomiędzy rządem a związkami oraz stanem realizacji postulatów związkowców wnioskował klub Solidarnej Polski. Uzasadniając wniosek, Kazimierz Ziobro przekonywał, że związkowcy protestują w słusznej sprawie. "Ci ludzie żądają przede wszystkim partnerskiego dialogu. To są ludzie odpowiedzialni, ale nie naiwni. Chcą konkretnych rozwiązań dla pracowników, nie dla siebie" - mówił i apelował do rządu o podjęcie dialogu z organizacjami związkowymi.
Ziobro zażądał udzielenia odpowiedzi na piśmie na wszystkie istotne pytania oraz postulaty związkowców. "Skoro rząd nie ma czasu wyjścia do związków zawodowych, to my do nich wyjdziemy" - zapowiedział.
Minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz odpowiadał, że miejscem do dialogu jest Komisja Trójstronna, a nie ulica. "Dialog jest możliwy, a jeżeli jest możliwy, to jest naszym obowiązkiem, naszym wspólnym obowiązkiem: rządu, związków i pracodawców i jesteśmy gotowi do tego dialogu, do tej współpracy w ramach Komisji Trójstronnej" - podkreślił minister.
"Odkreślmy to, co było grubą linią" - zaapelował i wyraził nadzieję, że po dniach protestu przyjdzie czas na konstruktywne rozmowy.
Minister odpowiadał w swoim wystąpieniu na główne postulaty związkowców, z którymi w środę wyszli na ulice Warszawy.
Żądanie szybszego wzrostu płacy minimalnej podsumował przytaczając podstawowe wskaźniki. "W tym roku płaca minimalna wzrosła o 7 proc. do poziomu 1600 zł, jeżeli byśmy podsumowali okres rządów obecnej koalicji, to wzrost w latach 2007-2013 wyniósł 744 zł, czyli blisko 80 proc." - mówił Kosiniak-Kamysz. Dodał, że rząd "nawet na jeden rok" nie zamroził płacy minimalnej, choć tę drogę wybrało wiele krajów.
Odnosząc się do żądań związkowców, by rząd wycofał się z wydłużenia wieku emerytalnego, podkreślił, że ta reforma, to nie "fanaberia", ale "ogromnie trudna decyzja podjęta w poczuciu odpowiedzialności za Polskę, za przyszłe pokolenie". 
Odniósł się też m.in. do zarzutów o wprowadzenie elastycznego czasu pracy i zaprzeczał związkowym hasłom, że rząd "z pracownika robi niewolnika". Minister przypomniał m.in., że w 2009 r. związki na takie rozwiązania się zgodziły i setki tysięcy pracowników zachowały dzięki temu miejsca pracy.
Podczas debaty posłowie opozycji wzywali rząd do dialogu ze związkowcami. Janusz Śniadek (PiS) przypomniał, że związkowcy opuścili obrady Komisji Trójstronnej w proteście przeciwko niedotrzymywaniu obietnic przez premiera Donalda Tuska. Stanisław Szwed (PiS) zarzucał Kosiniakowi-Kamyszowi, że jest lobbystą jednej grupy zawodowej - pracodawców. "Dialogu nie ma i to pan odpowiedzialny jest za brak tego dialogu" - podkreślił.
"Cieszy gotowość do dialogu, niemniej jednak Ogólnopolskie Dni Protestu świadczą o tym, że w pewnym momencie strony nie doszły do porozumienia, więc trzeba z tego wyciągnąć wnioski" - mówił Tadeusz Tomaszewski (SLD). Zwrócił uwagę, że z badań wynika, iż prawie 60 proc. społeczeństwa popiera postulaty związkowców. "Ma pan do czynienia z partnerami, którzy wiedzą, jakie podstawowe problemy mają Polacy" - powiedział.
Posłowie PO przekonywali, że to związkowcy zerwali dialog. Andrzej Czerwiński podkreślał, że miejscem dialogu jest Komisja Trójstronna, z której wycofali się związkowcy. Maria Janyska uznała, że czwartkowa debata jest apelem nie do rządu, ale do związków, żeby podjęły dialog na nowo.
Ziobro, gdy w imieniu swojego klubu uzasadniał wniosek o informację, rozłożył na mównicy chustę z logo Solidarności. Chusta leżała tam podczas wystąpienia Kosiniaka-Kamysza, jednak przed przystąpieniem do zadawania pytań prowadząca obrady wicemarszałek Wanda Nowicka poprosiła o usunięcie jej. Wywołało to oburzenie zarówno Ziobry, jak i jego klubowej koleżanki Beaty Kempy.
"To jest niedopuszczalne, żeby pani mówiła na tej sali, że miejsce na symbol Solidarności jest niestosowne w polskim Sejmie. My żałujemy, że nie mamy też innych chust, tych wszystkich związków, które się zjednoczyły w walce o wolność i godność Polaków, ludzi pracy. (...) Powinna pani przeprosić związkowców, nam ten symbol nie przeszkadza, ale pomaga, tak jak pomagał związkowcom przed '89 rokiem" - mówiła Kempa.
Ostatecznie Nowicka poprosiła o zdjęcie chusty jedną z pracownic Kancelarii Sejmu. Ziobro rozłożył ją na swoim miejscu w ławach sejmowych.
W sprawie tego incydentu zabrał głos Józef Zych (PSL). Powiedział, że wywołał on oburzenie zebranych przed Sejmem związkowców i zaapelował, by odniosło się do niego prezydium Sejmu i "dokonało wykładni, bo posłowie powinni wiedzieć, co wolno, czego nie wolno". "Nie może być takiego odbioru, szczególnie w Sejmie RP, że - jaki i na czym by nie był - symbol Solidarności, której Polska zawdzięcza to, iż od '89 r. przechodzimy transformację, jest naganny. (...) PSL uważa, że jest to symbol, który zawsze w historii Polski odgrywać będzie ogromną rolę" - mówił Zych. 
Wicemarszałek Eugeniusz Grzeszczak, który przejął prowadzenie obrad po Nowickiej, zadeklarował, że prezydium Sejmu zajmie się tą kwestią i dokona wykładni.

DEON.PL POLECA

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

"Nie ma dialogu tego rządu ze związkowcami"
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.