Największy cud

Największy cud
Medalion z relikwią św. Teresy od Jezusa. (fot. materiały nadesłane)
Jedrek

Do pewnego momentu wspólnego życia najważniejsze były dla nich kariera, alkohol, seks i imprezy. Przez klika lat Mariusz i Ela byli małżeństwem niesakramentalnym.

Niejako wstępem do nawrócenia było przyjęcie przez Mariusza szkaplerza. Od tego momentu w ich życiu zaczęły dziać się niezwykłe rzeczy. - Wracaliśmy pociągiem znad morza. Był wieczór. Ela czytała książkę, ja odmawiałem różaniec. W pewnym momencie usłyszałem jakby wewnętrzny głos mówiący, żebym czegoś poszukał. Nie zastanawiając się zabrałem naszą córkę Dominikę i z latarką zaczęliśmy przeszukiwać wagon, zupełnie nie wiedząc, czego szukamy. Kiedy doszliśmy do przedostatniego przedziału, pod siedzeniem, pomiędzy kaloryferem a podłogą zauważyłem jakiś świecący przedmiot. Była to na tyle wąska przestrzeń, że nie mogłem włożyć ręki. Pomogły mi rozsypane na podłodze paluszki. Jednym z nich powoli przyciągałem nieznany przedmiot. W końcu udało mi się wydobyć coś, co okazało się być medalionem. Byłem pewny, że w środku jest czyjeś zdjęcie - relacjonuje Mariusz. Jednak w środku zamiast spodziewanego zdjęcia była... relikwia. Po przyjeździe do domu i dokładnym sprawdzeniu okazało się, że to relikwia karmelitanki Juany Fernandez Solar, św. Teresy od Jezusa i to tzw. relikwia ex ossibus (łac.: z ciała, w tym wypadku kość świętej).

Jednak największym cudem ich życia okazała się miłość do Jezusa. - Nasi dawni znajomi odsunęli się od nas. Niektórzy twierdzą nawet, że jestem zaślepioną fanatyczką. A ja po prostu zakochałam się w Jezusie. To Mariusz mnie do Niego przyciągnął - wyjaśnia Ela. Jak do tego doszło? Ela była w trakcie imprezy firmowej, gdy Mariusz pierwszy raz pojechał na spotkanie Odnowy w Duchu Świętym. Po miesiącu zabrał ją ze sobą. Stanęła w kruchcie kaplicy. Po zakończonej Eucharystii miała odbyć się godzinna adoracja. - Byłam przerażona. Nie miałam ochoty klęczeć na twardej posadzce przez kolejną godzinę. Chciałam wracać do domu. W pewnym momencie usłyszałam od prowadzącego modlitwę ojca, że w przedsionku stoi kobieta, która zastanawia się, co tutaj robi. Wiedziałam, że to do mnie. Chciałam, żeby już przestał. Usłyszałam jednak, żebym się nie bała, bo Jezus chce się ze mną pojednać. W tym momencie poczułam ciepło w całym ciele. Nie umiałam powstrzymać płaczu. Było mi wstyd, że mimo mojego dotychczasowego życia Jezus chce być ze mną - relacjonuje Ela. Od tego czasu nie kładzie się spać i nie wychodzi z domu bez modlitwy. - Kiedyś wróciłam się spod windy do domu, bo zapomniałam się pomodlić - dodaje z uśmiechem.

Pewnego dnia opiekujący się grupą modlitewną zakonnik zaproponował jej sakrament pojednania. Wyjaśniła, że nie może, ponieważ żyje w związku niesakramentalnym z żonatym mężczyzną i opowiedziała swoje dotychczasowe życie. - Właśnie zakończyłaś swoją spowiedź - usłyszała po prawie godzinnym monologu. Mariusz również postanowił się wyspowiadać. - W trakcie spowiedzi płakałem. Jednak do domu przyjechałem jak na skrzydłach. Od tego momentu mogliśmy przyjmować Ciało Chrystusa pod warunkiem życia we wstrzemięźliwości - wyjaśnia Mariusz.

DEON.PL POLECA

Mariusz i Ela przez dwa lata żyli w czystości. W 2014 roku po uzyskaniu przez Mariusza orzeczenia o nieważności małżeństwa zawarli ślub kościelny. Ich córka Dominika obserwuje teraz zupełnie inne życie rodziców - Gdy się modlę, często dziękuję Panu Bogu. Cieszę się, że rodzice się zmienili - mówi, wtulając się z płaczem w raniona mamy.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Największy cud
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.