Trudne życie w Ziemi Obiecanej

Trudne życie w Ziemi Obiecanej
(fot. shutterstock.com)

Izrael nie jest krajem prostym. To odwieczny spór wielu kultur, w którym nie ma jednoznacznych bohaterów i złoczyńców. Trudno żyje się w najpiękniejszym miejscu świata, na ziemi obiecanej ludziom.

Pierwszy raz odwiedziłem Izrael w 2012 roku. Od samego początku, gdy pojawiłem się na płycie lotniska w Tel Awiwie-Jafie, czułem niepokój. Dla mnie była to ziemia przesiąknięta strachem i drżeniem, na której sytuacja geopolityczna stanowiła jedynie tło - drugi, mniej ważny plan. Miałem głębokie poczucie powrotu do korzeni, z którymi nigdy wcześniej nie miałem okazji poznać. Izrael to dosłownie ziemia obiecana. Miejsce, w którym początek bierze każda tożsamość. W tym kraju nie da się żyć inaczej, jak tylko obietnicą. Dla mieszkańców tego regionu nic nie jest pewne i dane na zawsze.

Wyjazd tam jest opowieścią o "ludziach Paschy i Adwentu". To sformułowanie idealnie opisuje ludzi, których miałem okazję poznać w Jerozolimie. Żyją specyficznie, w ciągłym oczekiwaniu, wiedząc jednocześnie, że wszystko się już dokonało. Ich szczególną cechą jest pokora wobec życia, które jest tam zupełnie nieprzewidywalne. W pewnym momencie całe zwiedzanie i eksplorowanie Erec Jisrael przestało być ważne. Historię tej ziemi, pełną gorzkiej prawdy i nadziei, można poznać dopiero, słuchając opowieści tych ludzi. Jeżeli nie spróbujemy spojrzeć ich oczami, Izrael pozostanie dla nas jedynie skansenem. A tak naprawdę jest kolebką ludzkości. Tu każde pytanie o człowieka ma sens i na każde znajduje się odpowiedź.

Pośród wielu spotkań najbardziej poruszyło mnie to z chrześcijanami żydowskiego pochodzenia. Nimi najtrudniej być. Prawo obyczajowe jest bardzo surowe dla konwertytów, podobnie jak w islamie, choć mniej radykalne. Spotkaliśmy się w zamkniętym ogrodzie za kilkumetrowym murem, w centrum Jerozolimy. Opowiedzieli nam, jak w ich świecie wygląda chrześcijaństwo. Nie obnoszą się ze swoją wiarą, wręcz przeciwnie - ukrywają się z nią. Mają wiele powodów: obawę o rodzinę, strach przed porzuceniem, poniżeniem, ale też przed śmiercią z ręki najbliższych. To realne codzienne troski. Nie jest im dane przeżywać wiarę tak, jakby tego chcieli. Przez większość czasu jedyne, co przypomina im o wspólnocie Kościoła, do której należą, to krzyżyki skrycie noszone na szyi. Wolontariusze z Europy opiekują się takimi ludźmi i organizują wspólne modlitwy. Gwarantują im bezpieczeństwo i łączność z lokalnym Kościołem.

DEON.PL POLECA

Wydaje się nam, że łatwiej wierzyć ludziom w Izraelu, którzy na każdym kroku mogą spotkać milczących świadków historii zbawienia. Ale oni nie dlatego uwierzyli, nie czują się przez to wyjątkowi. Raczej wierzą na przekór temu, bo tylko Jezus gwarantuje im pokój w kraju tak ogarniętym wewnętrznymi konfliktami. Tutaj nawet wspólnoty chrześcijańskie są skonfliktowane między sobą. Dlatego wiara tam ma sens, o którym zdarza się nam zapominać na Zachodzie - oparcie się na osobie Chrystusa. To wiara podobna do tej pierwszych chrześcijan. Kiedy z różnych powodów nawet wspólnota nie zapewnia ci bezpieczeństwa, Jezus ofiarowuje pokój i wolność. W zamian otrzymuje tylko osobistą relację, bo tak naprawdę nie można Mu dać niczego innego. Od początku chce On tylko tego: "[…] troszczysz się i niepokoisz o wiele, a potrzeba <mało albo> tylko jednego" (Łk 10,41-42). Kościół na Wschodzie pielęgnuje postawę Marii pragnącej jedynie relacji z Jezusem.

Z jakiegoś powodu Europejczycy szukają w Izraelu miejsca dla siebie. Przyciąga nas ten trudny świat. Jedną z wielu wspólnot zagranicznych jest Mondo X. Spotkałem ich na górze Tabor, gdzie wraz z franciszkanami są współgospodarzami. Patrząc, jak żyją i cieszą się wiarą, trudno było podejrzewać, jakiego cierpienia doświadczyli w życiu. Po kolacji kilkoro z nich opowiedziało swoją historię. Pochodzą głównie z Włoch. To młode osoby wyrwane z naprawdę ciężkich uzależnień. Pierwszy raz usłyszałem o uzależnieniach innych niż te, które znałem. Ci ludzie byli dawniej niewolnikami toksycznych relacji, gier, wirtualnego świata, ale również myślenia hedonistycznego, konsumpcjonizmu i agresji. Pośród alkoholików i narkomanów siedzieli także tacy, o których w naszym świecie mówi się, że po prostu korzystają z wolności, są obywatelami świata i żyją w dobrobycie. Dopiero tutaj mogą być sobą. Lekiem dla nich stało się rygorystyczne podejście do pracy i życia. Zaczęli od siebie wymagać, odrzucając łatwe rozwiązania, i to zaowocowało prawdziwą wolnością. Starali się robić wszystko możliwie najlepiej, profesjonalnie, dzięki czemu uczyli się na nowo definiować swoją wartość i odzyskiwali godność. Bez gazet, bez telefonów, bez własnych pieniędzy. Ich obecność tam podkreślała piękno Taboru - Góry Przemienienia.

Poznałem też historię palestyńskich muzułmanów. Kierowca taksówki opowiadał o realiach życia w Strefie Gazy i Autonomii Palestyńskiej: braku podstawowych artykułów pierwszej potrzeby; przerywanych dostawach wody, prądu i gazu; wysokich cenach i latających nad głowami pocisków. Jego córka, którą z trudem wykształcił, mająca kilka fakultetów i doktorat, nie może znaleźć pracy. Czują się dyskryminowani z powodu wielu rzeczy, ale nie tylko przez Izraelczyków - również ich współbracia dzielą społeczeństwo na lepsze i gorsze. Jest natomiast wielu Żydów, którzy im pomagają. Dzielą się jedzeniem, ubraniami, a dzieci nawet książkami. W ukryciu istnieją dobre sąsiedzkie relacje. To tylko potwierdza, że wojny toczone są na szczytach władzy. Ludzie ich nie chcą, nie potrzebują większego dobrobytu, tylko sprawiedliwego podziału i dystrybucji istniejących dóbr. Również wobec chrześcijan okazują ogromny szacunek. Podczas powrotu z Betlejem trafiliśmy na zamieszki związane z podwyższeniem cen gazu. Tradycyjny obraz nadający się do serwisu informacyjnego: wzburzenie, protest, w tle płonące opony i samochody. Zauważył nas jeden z protestujących i zostaliśmy wyprowadzeni w bezpieczną ulicę, skąd odjechaliśmy dalej. Czułem się naprawdę bezpiecznie wśród zwyczajnych obywateli.

Izrael nie jest krajem prostym. To odwieczny spór wielu kultur, w którym nie ma jednoznacznych bohaterów i złoczyńców. Każdy walczy tu o swoje prawa i ma trochę logicznych racji. Te ziemie zawsze były wielokulturowe: powstało tam wiele do dziś istniejących religii. Prawdziwym problemem jest pojawienie się u władzy kogoś, kto chce nadać tej ziemi jedną tożsamość. To niemożliwe do osiągnięcia. Jerozolima nazywana jest "miastem pokoju" dzięki godzeniu różnorodności, a nie jednolitości. Tak widział ją Bóg.

Mieszkańcy Izraela i okolicznych ziem to ludzie Paschy i Adwentu. Żyją na ziemi, po której chodził Jezus, z której zmartwychwstał i gdzie dokonało się wszystko, co zapowiedziano. Jednocześnie ich życie jest czekaniem: na pokój, miłość, nadzieję. Czekają na przyjście Mesjasza - Jezusa. Tam karty Pisma Świętego nie są zamknięte, a historia zbawienia wciąż trwa. To ziemia męczenników, świętych, błogosławionych mężów i niewiast. Żadne powyższe stwierdzenie nie jest metaforą. Trudno żyje się w najpiękniejszym miejscu świata, na ziemi obiecanej ludziom.

Na Zachodzie mamy tendencję do odcinania się od przeszłości. Historia Izraela jest natomiast zapisem dziejów całej ludzkości od Abrahama - ojca wielu religii i narodów. Z wielką nadzieją patrzę na ten region. Czerpię ją od wspaniałych ludzi, których poznałem. Ufam, że żyją i wciąż wierzą. Że nie stracili tego, co najcenniejsze. Opowieści o rzeczywistości wiary w Polsce traktowali jak totalną egzotykę. To mnie raz na zawsze oduczyło narzekania, że w Polsce jest prześladowanie, brak wolności słowa i bieda. Chyba że popatrzę na to przez pryzmat duchowości - wtedy rzeczywiście widzę, że jesteśmy ubożsi, zniewoleni i poranieni przez siebie wzajemnie. Jezus nie przyjdzie jako polityk, działacz społeczny czy filantrop. Nie zmieni naszej rzeczywistości w sposób magiczny. Za to może przyjść do każdego osobiście i dać mu pokój, wolność i nadzieję w realiach jego życia. Pomimo nich.

Szymon Żyśkobloger, grafik, koordynator w komitecie organizacyjnym Światowych Dni Młodzieży

Dziennikarz, reporter, autor książek. Specjalista ds. social mediów i PR. Interesuje się tematami społecznymi.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Trudne życie w Ziemi Obiecanej
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.