Jesteśmy bardzo wyczuleni na punkcie swojej wolności. Nie chcemy, aby cokolwiek nam narzucano. Wszystko, co obowiązkowe, wydaje się być ciężarem, który chcemy ominąć najszybciej, jak się da. Gdy coś jest trudne do osiągnięcia albo wręcz niemożliwe, staje się jakby ‘honorowym wyzwaniem’ do pokonania. To nie jest nasza ‘sarmackość’, choć i ona ma pewnie tutaj coś do powiedzenia. To jest wyzwanie ogólnoświatowe, związane z dobrobytem, możliwościami technicznymi i zmianą mentalności, jakiej jesteśmy świadkami na przełomie tysiącleci, w naszych czasach.
Jesteśmy bardzo wyczuleni na punkcie swojej wolności. Nie chcemy, aby cokolwiek nam narzucano. Wszystko, co obowiązkowe, wydaje się być ciężarem, który chcemy ominąć najszybciej, jak się da. Gdy coś jest trudne do osiągnięcia albo wręcz niemożliwe, staje się jakby ‘honorowym wyzwaniem’ do pokonania. To nie jest nasza ‘sarmackość’, choć i ona ma pewnie tutaj coś do powiedzenia. To jest wyzwanie ogólnoświatowe, związane z dobrobytem, możliwościami technicznymi i zmianą mentalności, jakiej jesteśmy świadkami na przełomie tysiącleci, w naszych czasach.
Na mszę przychodzimy usłyszeć Słowo, modlić się we wspólnocie, nakarmić się Ciałem Jezusa i uwielbiać Boga, a nie słuchać ględzenia, aktów wzajemnej adoracji albo muzycznego samouwielbienia. To naprawdę zniechęca. I trzeba być mocno ociosanym w wierze, żeby nie psuło to radości ze spotkania.
Na mszę przychodzimy usłyszeć Słowo, modlić się we wspólnocie, nakarmić się Ciałem Jezusa i uwielbiać Boga, a nie słuchać ględzenia, aktów wzajemnej adoracji albo muzycznego samouwielbienia. To naprawdę zniechęca. I trzeba być mocno ociosanym w wierze, żeby nie psuło to radości ze spotkania.
To nie jest typowy felieton jaki zazwyczaj wychodzi spod mojej ręki. To bardziej osobista refleksja pisana późno w nocy pomiędzy przygotowaniem, rozdrobnieniem i podaniem posiłku, picia, tabletek, zmianą pieluchy, zabiegach pielęgnacyjnych. Po dniu wypełnionym po brzegi, w którym nie ma specjalnie czasu na myślenie, o pisaniu nie wspominając.
To nie jest typowy felieton jaki zazwyczaj wychodzi spod mojej ręki. To bardziej osobista refleksja pisana późno w nocy pomiędzy przygotowaniem, rozdrobnieniem i podaniem posiłku, picia, tabletek, zmianą pieluchy, zabiegach pielęgnacyjnych. Po dniu wypełnionym po brzegi, w którym nie ma specjalnie czasu na myślenie, o pisaniu nie wspominając.
Zgodnie z wszelkimi przewidywaniami wczorajsza sejmowa debata na temat projektów ustaw dotyczących aborcji była burzliwa, a media prześcigają się, by zrelacjonować nam co bardziej kontrowersyjne zachowania czy słowa posłanek i posłów. Mnie osobiście, jako matkę, jako kobietę i jako katoliczkę, cała ta dyskusja tak po ludzku szalenie boli. Po wczorajszej debacie mam trzy myśli.
Zgodnie z wszelkimi przewidywaniami wczorajsza sejmowa debata na temat projektów ustaw dotyczących aborcji była burzliwa, a media prześcigają się, by zrelacjonować nam co bardziej kontrowersyjne zachowania czy słowa posłanek i posłów. Mnie osobiście, jako matkę, jako kobietę i jako katoliczkę, cała ta dyskusja tak po ludzku szalenie boli. Po wczorajszej debacie mam trzy myśli.
Kilka dni temu obchodziliśmy uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Związany jest z nią Dzień Świętości Życia oraz zaproszenie do duchowej adopcji dziecka poczętego. Cieszyłam się widząc jak wiele pojawiło się tego dnia inicjatyw, zachęty do modlitwy, świadectw w mediach społecznościowych. Z drugiej strony, poczułam też lekki niesmak… Nie tylko dlatego, że jedna z moich „kościelnych znajomych” wrzuciła post promujący świętość życia, a o dzieciach niepełnosprawnych mówi wprost, że powinno się je zamykać w ośrodkach opiekuńczych, by „nie zaburzały spokoju” zdrowym dzieciom, np. w szkole. Również dlatego, że zarzucamy naszym ustawodawcom, że nie wspierają dzieci chorych, ale sami często odwracamy głowy na ich widok.
Kilka dni temu obchodziliśmy uroczystość Zwiastowania Pańskiego. Związany jest z nią Dzień Świętości Życia oraz zaproszenie do duchowej adopcji dziecka poczętego. Cieszyłam się widząc jak wiele pojawiło się tego dnia inicjatyw, zachęty do modlitwy, świadectw w mediach społecznościowych. Z drugiej strony, poczułam też lekki niesmak… Nie tylko dlatego, że jedna z moich „kościelnych znajomych” wrzuciła post promujący świętość życia, a o dzieciach niepełnosprawnych mówi wprost, że powinno się je zamykać w ośrodkach opiekuńczych, by „nie zaburzały spokoju” zdrowym dzieciom, np. w szkole. Również dlatego, że zarzucamy naszym ustawodawcom, że nie wspierają dzieci chorych, ale sami często odwracamy głowy na ich widok.
W czasie tegorocznego Triduum Paschalnego, w kościele kapucynów przy Loretańskiej w Krakowie, pod „ciemnicą”, znajdowały się takie słowa świętego Augustyna: „Miłość własna posunięta aż do pogardy Boga. Miłość Boga, posunięta aż do pogardzenia sobą”. Tą pierwszą miłość każdy z nas zna aż za dobrze. Druga Miłość dokonała się na krzyżu Chrystusa - tym samym, który nosimy na szyi, który wisi w naszym mieszkaniu i który został sprofanowany w Bogatyni.
W czasie tegorocznego Triduum Paschalnego, w kościele kapucynów przy Loretańskiej w Krakowie, pod „ciemnicą”, znajdowały się takie słowa świętego Augustyna: „Miłość własna posunięta aż do pogardy Boga. Miłość Boga, posunięta aż do pogardzenia sobą”. Tą pierwszą miłość każdy z nas zna aż za dobrze. Druga Miłość dokonała się na krzyżu Chrystusa - tym samym, który nosimy na szyi, który wisi w naszym mieszkaniu i który został sprofanowany w Bogatyni.
Przyglądając się wynikom sondaży dotyczących oceny Kościoła warto uświadamiać sobie, czego one dotyczą i w jakim kontekście są przeprowadzane. Po to, aby nie ulegać iliuzjom i pochopnym wnioskom.
Przyglądając się wynikom sondaży dotyczących oceny Kościoła warto uświadamiać sobie, czego one dotyczą i w jakim kontekście są przeprowadzane. Po to, aby nie ulegać iliuzjom i pochopnym wnioskom.
Przysłowie o ‘dobrych chęciach-intencjach’ istnieje nie tylko w języku polskim. Jest ogólnoludzkim doświadczeniem, które ostatecznie pokazuje, jak prawdziwe są biblijne słowa, że „poznacie ich po ich owocach” (Mt 7,20). Wyraża też ogólniejszą prawdę dotyczącą naszego życia: ważne są nie tyle deklaracje, a nawet intencje, ale rzeczywiste działania. Przyjrzenie się im i ich skutkom da nam dopiero rzeczywisty obraz.
Przysłowie o ‘dobrych chęciach-intencjach’ istnieje nie tylko w języku polskim. Jest ogólnoludzkim doświadczeniem, które ostatecznie pokazuje, jak prawdziwe są biblijne słowa, że „poznacie ich po ich owocach” (Mt 7,20). Wyraża też ogólniejszą prawdę dotyczącą naszego życia: ważne są nie tyle deklaracje, a nawet intencje, ale rzeczywiste działania. Przyjrzenie się im i ich skutkom da nam dopiero rzeczywisty obraz.
Co jakiś czas dostajemy na naszego redakcyjnego maila oburzone wiadomości, których tytuły krzyczą: „nie szanujecie prawdy!” Gdy się jednak te wiadomości uważnie i w całości przeczyta, okazuje się, że nie chodzi wcale o prawdę, ale o to, że piszącemu nie podoba się, że się z nim… nie zgadzamy.
Co jakiś czas dostajemy na naszego redakcyjnego maila oburzone wiadomości, których tytuły krzyczą: „nie szanujecie prawdy!” Gdy się jednak te wiadomości uważnie i w całości przeczyta, okazuje się, że nie chodzi wcale o prawdę, ale o to, że piszącemu nie podoba się, że się z nim… nie zgadzamy.
Biskup Andrzej Jeż, ordynariusz tarnowski został przez prokuraturę oskarżony za niezgłoszenie organom ścigania przestępstw seksualnych, których dopuścili się podlegający mu księża. Akt oskarżenia trafił już do sądu. Sprawa bez precedensu. Hierarcha może być bowiem pierwszym w Polsce biskupem skazanym za tego typu przestępstwo. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Biskup Andrzej Jeż, ordynariusz tarnowski został przez prokuraturę oskarżony za niezgłoszenie organom ścigania przestępstw seksualnych, których dopuścili się podlegający mu księża. Akt oskarżenia trafił już do sądu. Sprawa bez precedensu. Hierarcha może być bowiem pierwszym w Polsce biskupem skazanym za tego typu przestępstwo. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności.
Wielki Post za nami, Wielki Tydzień i Niedziela Zmartwychwstania również. Pojawiają się tu i ówdzie memy z sałatką jarzynową i podpisem „święta, święta i po świętach”. Niby humorystycznie, choć często przesiąkamy takim spojrzeniem. Święta się skończyły, można odetchnąć, aż do następnych.
Wielki Post za nami, Wielki Tydzień i Niedziela Zmartwychwstania również. Pojawiają się tu i ówdzie memy z sałatką jarzynową i podpisem „święta, święta i po świętach”. Niby humorystycznie, choć często przesiąkamy takim spojrzeniem. Święta się skończyły, można odetchnąć, aż do następnych.
Wielkanoc to święta wielu różnorodnych doznań. Fizycznych i psychicznych. Rzadko o nich myślimy w ten sposób, bo uciekamy od nadmiaru emocji, odwracamy głowę od cierpienia, mamy niewielką tolerancję na ból. Brakuje nam słów, które mogłyby być pocieszeniem czy uspokojeniem, dać jakiś komfort.
Wielkanoc to święta wielu różnorodnych doznań. Fizycznych i psychicznych. Rzadko o nich myślimy w ten sposób, bo uciekamy od nadmiaru emocji, odwracamy głowę od cierpienia, mamy niewielką tolerancję na ból. Brakuje nam słów, które mogłyby być pocieszeniem czy uspokojeniem, dać jakiś komfort.
Jest jeden dzień w roku, kiedy do Kościoła dobrowolnie przychodzą nawet ci, którym na co dzień z katolikami nie bardzo jest po drodze. To ten moment, gdy nasze wspólnoty spowija cisza i w kościołach rozlega się co najwyżej pospieszna krzątanina tych, którzy obok ogarniania własnego domostwa, angażują się mocniej w życie parafialne. Wielka sobota i święcenie pokarmów. Wyjątkowa okazja, by przekazać dobrą nowinę tym, którzy na co dzień nie mają szans jej usłyszeć.
Jest jeden dzień w roku, kiedy do Kościoła dobrowolnie przychodzą nawet ci, którym na co dzień z katolikami nie bardzo jest po drodze. To ten moment, gdy nasze wspólnoty spowija cisza i w kościołach rozlega się co najwyżej pospieszna krzątanina tych, którzy obok ogarniania własnego domostwa, angażują się mocniej w życie parafialne. Wielka sobota i święcenie pokarmów. Wyjątkowa okazja, by przekazać dobrą nowinę tym, którzy na co dzień nie mają szans jej usłyszeć.
W Kościele potrzeba nam nie tyle determinacji po fakcie, gdy już stanie się coś złego, co determinacji na każdym kroku, codziennie. Uporu do tego, by pracować nad sobą, odwagi do tego, by wytknąć błąd, zaangażowania w eliminację zła. Potrzeba nam wzięcia odpowiedzialności za cały Kościół, a nie traktowania go jak sklepu z sałatkami, do którego wchodzi się i wybiera tylko te, które mają znakomity smak, a zostawia inne.
W Kościele potrzeba nam nie tyle determinacji po fakcie, gdy już stanie się coś złego, co determinacji na każdym kroku, codziennie. Uporu do tego, by pracować nad sobą, odwagi do tego, by wytknąć błąd, zaangażowania w eliminację zła. Potrzeba nam wzięcia odpowiedzialności za cały Kościół, a nie traktowania go jak sklepu z sałatkami, do którego wchodzi się i wybiera tylko te, które mają znakomity smak, a zostawia inne.
Dziś Wielki Czwartek. My, księża, trochę bezprawnie przywłaszczyliśmy sobie to święto, bo wcale nie jest “nasze”, ale wszystkich, którzy aktywnie żyją w Kościele. Przecież wywodzi się ono z Ostatniej Wieczerzy, a tam Pan Jezus, biorąc do ręki chleb, nie powiedział: “bierzcie i konsekrujcie”, tylko: “bierzcie i jedzcie”. Polecenia Jezusa wypełnia więc nie ten, kto “konsekruje”, ale kto “spożywa”, kto “je”. Jest to więc święto nas wszystkich. Przy okazji tego święta pozwólmy sobie na odrobinę nostalgii i spójrzmy, jak wiele zmieniło się w Kościele i w jego (oraz naszym) podejściu do “łamania Chleba”.
Dziś Wielki Czwartek. My, księża, trochę bezprawnie przywłaszczyliśmy sobie to święto, bo wcale nie jest “nasze”, ale wszystkich, którzy aktywnie żyją w Kościele. Przecież wywodzi się ono z Ostatniej Wieczerzy, a tam Pan Jezus, biorąc do ręki chleb, nie powiedział: “bierzcie i konsekrujcie”, tylko: “bierzcie i jedzcie”. Polecenia Jezusa wypełnia więc nie ten, kto “konsekruje”, ale kto “spożywa”, kto “je”. Jest to więc święto nas wszystkich. Przy okazji tego święta pozwólmy sobie na odrobinę nostalgii i spójrzmy, jak wiele zmieniło się w Kościele i w jego (oraz naszym) podejściu do “łamania Chleba”.
Nie wyobrażam sobie Wielkiego Czwartku bez obejrzenia "Pasji". Lubię po powrocie z Mszy Wieczerzy Pańskiej usiąść w ciemności, wyłączyć telefon i - tuż po przeżyciu liturgii pierwszego dnia Triduum Paschalnego - zanurzyć się w kino, które tak bardzo porusza moje serce.
Nie wyobrażam sobie Wielkiego Czwartku bez obejrzenia "Pasji". Lubię po powrocie z Mszy Wieczerzy Pańskiej usiąść w ciemności, wyłączyć telefon i - tuż po przeżyciu liturgii pierwszego dnia Triduum Paschalnego - zanurzyć się w kino, które tak bardzo porusza moje serce.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że dziecko nie jest moją własnością, ale darem od Pana Boga, którym mam się zająć, sprawa okazała się niezwykle trudna. Łatwo jest kimś sterować, trudniej pokazać mu sens.
Kiedy zdałam sobie sprawę, że dziecko nie jest moją własnością, ale darem od Pana Boga, którym mam się zająć, sprawa okazała się niezwykle trudna. Łatwo jest kimś sterować, trudniej pokazać mu sens.
Niedzielne ogłoszenia duszpasterskie. Wśród szczegółowych informacji dotyczących przebiegu liturgii Triduum Paschalnego, kapłan odczytuje też komunikat Przewodniczącego KEP z zachętą do włączenia się nas wszystkich w Wielką Nowennę przed dwutysiącleciem dzieła Odkupienia. Czytałam go już wcześniej w kilku mediach katolickich, więc ani pomysłem, ani treścią nie jestem zaskoczona. Za to towarzyszy mi dojmujące poczucie zakłopotania.
Niedzielne ogłoszenia duszpasterskie. Wśród szczegółowych informacji dotyczących przebiegu liturgii Triduum Paschalnego, kapłan odczytuje też komunikat Przewodniczącego KEP z zachętą do włączenia się nas wszystkich w Wielką Nowennę przed dwutysiącleciem dzieła Odkupienia. Czytałam go już wcześniej w kilku mediach katolickich, więc ani pomysłem, ani treścią nie jestem zaskoczona. Za to towarzyszy mi dojmujące poczucie zakłopotania.
W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus modlił się za tych, którzy w Niego uwierzą, "aby byli jedno". Ich jedność ma znaczenie dla świadectwa jedności Ojca i Syna. A co, jeśli jej brakuje?
W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus modlił się za tych, którzy w Niego uwierzą, "aby byli jedno". Ich jedność ma znaczenie dla świadectwa jedności Ojca i Syna. A co, jeśli jej brakuje?
Zaczynamy przeżywać szczególne dni w ciągu roku liturgicznego, najważniejsze i najbardziej wypełnione obrazami i emocjami. Dni poprzedzające Mekę Pańską, wspominanie i przeżywanie ostatnich chwil ziemskiego życia Jezusa, które dotyka wielu podstawowych spraw dla naszej egzystencji w ogóle. I nie bez znaczenia jest to, żeby pozwolić sobie przeżyć ten czas do głębi. Nie dać się rozproszyć (a jest takich pokus bez liku), nie dać sobie odebrać tej uważności na to, co pozwala nam dotknąć głębi z jej krzyżem, cierpieniem, ale i z perspektywą życia.
Zaczynamy przeżywać szczególne dni w ciągu roku liturgicznego, najważniejsze i najbardziej wypełnione obrazami i emocjami. Dni poprzedzające Mekę Pańską, wspominanie i przeżywanie ostatnich chwil ziemskiego życia Jezusa, które dotyka wielu podstawowych spraw dla naszej egzystencji w ogóle. I nie bez znaczenia jest to, żeby pozwolić sobie przeżyć ten czas do głębi. Nie dać się rozproszyć (a jest takich pokus bez liku), nie dać sobie odebrać tej uważności na to, co pozwala nam dotknąć głębi z jej krzyżem, cierpieniem, ale i z perspektywą życia.