Faryzejska drzemka

Faryzejska drzemka
Janusz Poniewierski

Na naszych oczach - 50 lat po Soborze - Kościół na powrót zamienia się w oblężoną twierdzę. Łatwo dziś szafować oskarżeniami o zdradę, odstępstwo, herezję…

Hans Urs von Balthasar pisał o Kościele, że opiera się on na czterech filarach - charyzmatach, którymi Bóg obdarował wybranych apostołów: Piotra, Jakuba, Jana i Pawła. Powinny one ze sobą w Kościele współistnieć, "bez wyłączania któregokolwiek i bez rozszerzania jednego kosztem innych".

Tak oto opisywał owe Balthasarowe charyzmaty polski teolog i publicysta ks. Dariusz Oko: "Na barkach Piotra spoczywa ciężar najwyższego urzędu pasterskiego, odpowiedzialność za zachowanie niezmiennego depozytu wiary, za Kościół jako społeczność potrzebującą organizacji i dyscypliny. Jakub uosabia historyczną ciągłość Kościoła, jego hebrajskie korzenie, a także wierność faktom i prawom, potrzebną również w tak duchowej wspólnocie jak wspólnota wiary. Paweł to apostoł, który otrzymał szczególnie dużo światła Ducha Ożywiciela, to człowiek pełen świadomości wolności i pełni Ducha, które są niewyczerpalnym źródłem nowego w Kościele (dlatego Paweł to również wymiar intelektualny w Kościele, to jego rozumienie i samo-zrozumienie, to przewodnik otwierający nowe drogi i prowadzący po nich). W końcu Jan, najpełniej żyjący tajemnicą Miłości, posiadł głęboką świadomość wieczności już teraz powstającej i obecnej, najgłębsze wyczucie tego, co ponad widzeniem i ponad dziejami (Jan to ciche wycofanie się z głośnych aren tego świata w to, co zasłonięte, niewidoczne, ale bardziej istotne. Jan to ukryta głębia, to maryjność Kościoła)".

Niszczenie któregokolwiek z tych filarów Kościoła, ich osłabianie bądź też przesadne poszerzanie jednego kosztem innych − to znak choroby toczącej naszą wspólnotę wiary. Przejaw jej niedomagania.

DEON.PL POLECA

Myślę o tym obrazie Kościoła, czytając komentarze internautów po informacji o śmierci kardynała Carla M. Martiniego. Lektura niektórych wpisów uświadamia mi, że w Kościele rzymskokatolickim w Polsce - przynajmniej wśród części wiernych - dochodzi dziś do zaburzenia równowagi pomiędzy charyzmatami, opisanymi przez von Balthasara. Dominującym - i w gruncie rzeczy jedynym naprawdę ważnym - staje się filar Piotrowy; no i może jeszcze Jakubowy, rozumiany jako wierność prawu i wymogom moralnym. Trudno mi oprzeć się wrażeniu, że dla coraz większej liczby katolików w Polsce liczy się przede wszystkim doktryna, dyscyplina kościelna i moralność (ze szczególnym naciskiem na etykę życia seksualnego).

Na naszych oczach - 50 lat po Soborze - Kościół na powrót zamienia się w oblężoną twierdzę. Charyzmat Janowy (realizacja przykazania miłości nieprzyjaciół, kenoza - uniżenie, umywanie nóg) i Pawłowy (odczytywanie "znaków czasu", odwaga zadawania pytań i stawiania teologicznych hipotez) przestają być w cenie, a nawet stają się podejrzane i niepożądane. Charyzmat Jakubowy natomiast (rozumiany jako pamięć o żydowskich korzeniach Kościoła) jest już niemalże synonimem zdrady.

Łatwo dziś szafować oskarżeniami o zdradę, odstępstwo, herezję… I tak, "heretykiem" okrzyknięty zostaje ten, kto stawia niewygodne pytania (a przecież zadaje je, bo chodzi mu o prawdę). I ten, kto schodzi z utartego szlaku, żeby odnaleźć zagubioną owcę. Mocno podejrzany jest także ten, kto - mając wokół siebie "porządnych katolików" - idzie w gościnę do "celników" i "nierządnic".

Jak dobrze, że już za chwilę zacznie się w Kościele Rok Wiary. Może on nami potrząśnie, wyciągnie z kolein, w które wpadliśmy, i obudzi z "faryzejskiej drzemki"?

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Faryzejska drzemka
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.