Nadgorliwi wyznawcy - największe zagrożenie dla religii

Nadgorliwi wyznawcy - największe zagrożenie dla religii
(fot. shutterstock.com)

Jedną z głównych przyczyn niewiary jest fałszywy wizerunek Boga. W ten sposób najbardziej skutecznie dezawuuje się wiarę i religię.

Doskonale znamy ten mechanizm, bo na co dzień jest on stosowany na przykład w polityce, ale nie tylko. Wiemy to dobrze: by z przeciwnikiem wygrać, trzeba zniszczyć jego wizerunek. Nie chodzi o to, aby go zniszczyć doszczętnie, bo wtedy zafunkcjonuje paradygmat kata i ofiary i zamiast zniszczyć wroga, będzie się, wbrew własnej woli, uczestniczyć w jego promowaniu. O wiele bardziej skuteczną metodą jest deformacja jego profilu osobowego, tak aby śmieszył albo odpychał tych, którzy go widzą.

Podobnie ma się rzecz z religią. Zamiar jej unicestwienia powoduje reakcję obronną i religia zakorzenienia się wówczas jeszcze głębiej. O wiele skuteczniejsza jest zatem opcja "wolnościowa", polegająca na tym, że Boga otwarcie się nie zwalcza, a jedynie daje się Mu laicki wizerunek.

Jednocześnie, paradoksalnie tak się składa, że największym zagrożeniem dla religii nie są osobiści wrogowie Pana Boga, ale Jego nadgorliwi wyznawcy, którzy swoim postępowaniem fanatycznie lansują Jego fałszywy obraz. Są tym bardziej groźni, im mniej zdają sobie z tego sprawę.

DEON.PL POLECA

Tak się na przykład mają rzeczy w odniesieniu do muzułmańskich terrorystów, którzy z hasłem "Allahu akbar" na ustach, czyli wyznając głośno swoją wiarę w Boga, dokonują kryminalnych czynów, zabijając niewinnych ludzi, biorąc ich do niewoli, żądając jak klasyczni bandyci okupu za ich uwolnienie, gwałcąc kobiety i czyniąc z nich swoje niewolnice, a wszystko to… na cześć Boga.

Na domiar złego przez niektórych współwyznawców ludzie ci uważani są za prawdziwych męczenników, którzy giną za świętą sprawę i dlatego nie tylko nie powinni być potępiani za zbrodnie, których się dopuścili, ale zasługują raczej na szacunek ludzi i na wieczną nagrodę u Boga, w niebie. Tymczasem zdrowy osąd każe nam taką "religijność" traktować jako bluźnierstwo przeciwko świętemu imieniu miłosiernego Boga.

Istnieje inny rodzaj fałszywej religijności, lansujący karykaturalnie okaleczony wizerunek Boga, uznający Go za Autora okrutnej gry, która się nazywa "życiem". Tym bardziej jest ona okrutna, że chcesz czy nie, musisz w niej wziąć udział, bo nikt cię nie pyta o zgodę. Jesteś rzucony na arenę i masz na niej walczyć z dzikimi zwierzętami. Jeśli w tej walce wygrasz, to zdobędziesz nagrodę. Jeśli przegrasz, to zginiesz na wieki.

Taka wizja religii nie ma oczywiście nic z radosnej nowiny, jaką jest Ewangelia. Kojarzy się raczej z okrucieństwem i przymusem. Nic dziwnego, że w momentach wyjątkowego napięcia, kiedy dramat życia staje się szczególnie dotkliwy, z głębi udręczonej ludzkiej duszy dobywa się krzyk protestu do niemego i nieczułego nieba, że świat jest w tak okrutny sposób stworzony.

Tymczasem nie taki jest autentyczny wyraz chrześcijańskiej wiary, ponieważ Ewangelia jest dobrą nowiną o zbawczej miłości Boga, który sam stał się człowiekiem, aby człowieka wyprowadzić z nieszczęścia, w jakie popadł z własnej winy. Bóg dał człowiekowi wolność, ponieważ koniecznym wymogiem prawdziwej miłości jest wolność tego, kogo się kocha. To nie Bóg opuścił człowieka, ale człowiek takiego wyboru dokonał w stosunku do Boga, kiedy zdradził Jego miłość i poszedł za tym, do czego skusił go szatan. Bóg jednak nie porzucił człowieka. Jego miłość nie zna limitów poświęcenia. Dlatego właśnie stał się jednym z nas, aby nie tylko być z nami, ale także by nas przeprowadzić do Ziemi Obiecanej. On, który nie dziedziczył grzechu, mimo to przyjął na siebie jego skutki, a więc cierpienie i śmierć, i pokonał w ten sposób grzech swoim chwalebnym Zmartwychwstaniem.

Ewangeliczne spojrzenie na Boga i na religię wolne jest zatem od pogańskiej wizji boga, który lubuje się w igrzyskach, na obraz i podobieństwo teatrów rzymskich, aby każdemu człowiekowi na końcu dziejów sprawiedliwy wyrok ogłosić.

Zbawienie jest miłosiernym darem Boga, niczym niezasłużonym przez człowieka. Dar ten czeka na nasze przyjęcie. "Nawracajcie się, bo przybliżyło się do was Królestwo Niebieskie" - brzmi mesjańskie orędzie. Obudźcie się ze snu smutku i rezygnacji, zagłuszani hałasem trudów i uciech życiowych. Weźcie udział w pielgrzymce Kościoła do Pełni Życia.

Zygmunt Kwiatkowski SJ - jezuita, misjonarz, spędził 30 lat w Egipcie, Libanie i Syrii

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Nadgorliwi wyznawcy - największe zagrożenie dla religii
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.