Choćbym przechodził ciemną doliną...

Choćbym przechodził ciemną doliną...
(fot. paul.mcgreevy/flickr.com/CC)
Logo źródła: Życie Duchowe Ks. Stanisław Haręzga

Tytułowe słowa pochodzą z Psalmu 23. Psalmista, używając metafory "ciemnej doliny", wskazuje na niezrozumiałe, trudne i bolesne doświadczenia ludzkiego życia. To one sprawiają, że we wszystkich fazach egzystencji człowieka dochodzi do głosu uczucie lęku. Ujawnia się ono szczególnie wówczas, gdy w jakiś sposób zagrożona staje się fizyczna lub psychiczna integralność osoby.

Jednak z racji cielesnego, śmiertelnego charakteru ludzkiego bytowania na ziemi lęk nierozerwalnie wiąże się z życiem każdego człowieka, przybierając rozmaite formy i stopnie natężenia. Nadal aktualne jest więc pytanie: Jak nie poddać się lękowi? Szukając odpowiedzi na to egzystencjalne pytanie, sięgnijmy po słowo Boże, jakie na temat ludzkiego lęku przekazuje nam Pismo Święte. A ponieważ lęk w Biblii to bardzo złożona emocja, przejawiająca się w ogromnej ilości podmiotów i sytuacji, zwrócimy uwagę przede wszystkim na kwestie związane z jego przezwyciężaniem.

Lęk jako skutek grzechu

Dla zrozumienia lęku na stałe wpisanego w doczesne życie człowieka należy uświadomić sobie fakt, że po raz pierwszy pojawia się on w Biblii w opisie sytuacji po grzechu pierwszych ludzi w ogrodzie Eden. Przyznaje się do niego Adam, który na pytanie Boga: Gdzie jesteś? odpowiada: Usłyszałem Twój głos w ogrodzie, przestraszyłem się, bo jestem nagi, i ukryłem się (Rdz 3, 9-10). W świetle tych słów ludzką tożsamość po grzechu charakteryzują trzy elementy: świadomość nagości, uczucie lęku i postawa ukrycia się.

DEON.PL POLECA

Przed grzechem nagość Adama i Ewy była czymś pozytywnym, czymś, co pozwalało im być na obraz Boga poprzez przyjmowanie i realizowanie Bożej koncepcji życia. Z racji porządku w ludzkiej naturze nie był im potrzebny wstyd, by chronić ludzkie wartości przed znieważeniem. Zmiana w ich sposobie przeżywania nagości nastąpiła dopiero po przekroczeniu Bożego przykazania. Człowiek sięgając po życie poza przykazaniem Boga i absolutyzując siebie, wszedł w doświadczenie lęku będącego skutkiem zaburzenia relacji. Przez grzech postawił bowiem samego siebie poza przestrzenią czystych osobowych relacji z Bogiem oraz z drugim człowiekiem. Wskutek tego nagość poza więzią osobową przemieniła się w słabość wywołującą zagrożenie i uczucie lęku.

Zewnętrznym przejawem lęku, a zarazem nieudaną próbą uwolnienia się od niego, staje się ucieczka ludzi przed Bogiem i chęć ukrycia się przed Nim w ogrodzie. A ponieważ ogród przestał już być obrazem intymnej relacji z Bogiem, człowiek -poza tą relacją - może doświadczać jedynie lęku. Nie powoduje go jednak bliskość Boga ani Jego zachowanie, jak fałszywie tłumaczy się Adam, ale ludzki grzech. Ulegając szatańskiej pokusie, by być "jak Bóg" (por. Rdz 3, 4-5), człowiek odłączył się od Dawcy życia i traktując Go jak rywala, popadł w konieczność obrony swego życia, by zachować je tylko dla siebie.

Fałszywe powody lęku odsłania przed Adamem sam Bóg, który przezwyciężając zaistniały po grzechu dystans, komunikuje się z nim za pomocą głosu. Poprzez pytanie: Czy może zjadłeś z drzewa, z którego ci zakazałem jeść? (Rdz 3, 11) - Bóg odkrywa przed nim prawdziwy powód lęku i zaprasza go, by przyznając się do grzechu, ponownie nawiązał z Nim zerwaną relację. Po grzechu pierworodnym jedynie w ten sposób - poprzez zainicjowane przez Boga dzieło odkupienia - możliwe będzie pokonanie grzechu ijego skutków. Jednak uczucie lęku już do końca będzie towarzyszyć ludzkim dziejom, tak by każdy człowiek w porę mógł zauważyć swój grzech i w bojaźni Bożej powracać do swego Stwórcy i Zbawiciela.

Lęk jako odmowa pomocy rozumu

W naszej refleksji biblijnej na temat lęku nie możemy pominąć Księgi Mądrości, w której znajduje się jedyna w całej Biblii definicja tego ludzkiego uczucia: Bo strach to nic innego jak zdradziecka odmowa pomocy rozumu, im zaś mniejsze jest wewnątrz oczekiwanie [pomocy], tym bardziej wyolbrzymia nieznaną, dręczącą przyczynę (Mdr 17, 11-12). Bezpośrednim kontekstem przytoczonej tu biblijnej definicji lęku jest szerszy fragment tekstu będącego relekturą egipskiej plagi ciemności w związku z wydarzeniem Wyjścia (por. Mdr 17, 1 - 18, 4). Pogrążeni w niej Egipcjanie wraz ze swoimi magami stają się typem ludzi bezbożnych wydanych na łup wszechogarniającego ich lęku.

Według Księgi Mądrości lęk to zdradziecka odmowa pomocy rozumu. Pomoc ta pochodzi z oskarżającego sumienia, będącego rodzajem dzwonka alarmującego człowieka o jego przewrotności. Nawet jeśli on nie chce przyznać się do winy, sumienie przywołuje go do odpowiedzialności. Jednak porzucenie własnych możliwości rozumowych sprawia, że człowiek pogrąża się w lęku. W ten sposób pozbawia się zdolności oceny wydarzeń i możliwości rozpoznawania przyczyny wywołującej lęk oraz rzeczy nieprzewidywalnej (por. Mdr 17, 13-14).

Dla autora Księgi Mądrości plaga ciemności służy ukazaniu stanu duszy ludzi bezbożnych, poddanych terrorowi strachu. Chcąc uwolnić się od niego, wydani na jego łup, uciekają przed wieczną Opatrznością, ukrywając przed Nią swoje grzechy (Mdr 1 7, 2-3). Jednak ucieczka okazuje się niemożliwa, gdyż lęk paraliżuje każdego człowieka i czyni go więźniem samego siebie. Niewłaściwym sposobem uwolnienia się od lęku jest też szukanie ratunku w magii, która chce zapanować nad Bogiem, przywłaszczając sobie moc uzdrawiania chorej duszy człowieka. Popadnięcie w lęk magów Egiptu potwierdza, że magia nie jest w stanie zapanować nad ludzkim lękiem.

Jedyny sposób przezwyciężenia lęku to porzucenie własnej niegodziwości. Jeśli autor Księgi Mądrości ukazuje lęk bezbożnych jako antycypację o wiele okropniejszego lęku, jakiego będą doświadczali w dni sądu, to chce podkreślić, że lęk jest zaproszeniem do nawrócenia. Sam w sobie stanowi już w jakiś sposób karę, a będąc ostrzeżeniem przed karą wieczną, tym bardziej przynagla do nawrócenia. Dla autora Księgi Mądrości nawet śmierć ostatecznie nie może rodzić lęku, gdyż nie jest częścią Bożego planu zbawienia. Wszelkie ciemności i ludzkie lęki eliminuje Boże światło, stając się dla wierzących przewodnikiem ku wiecznej szczęśliwości.

Lęk i zaufanie do Boga

Po ukazaniu genezy i istoty ludzkiego lęku w Biblii trzeba nam przywołać wyznanie wiary Psalmisty będące dalszym ciągiem tytułowych słów naszego rozważania: zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną (Ps 23, 4).

W ten sposób modlący się Psalmista wyznaje, że żadne zło nie pogrąży go w lęku, gdyż doświadcza opieki Boga. Użyte przez niego słowa: Ty jesteś ze mną są znaną z Biblii formułą opieki i błogosławieństwa Boga. Dla szerszego zilustrowania tej prawdy Psalmista wykorzystuje najpierw obraz pasterza, a następnie hojnego gospodarza domu. W ten sposób poucza nas, że pod opieką Boga, który jak pasterz nas prowadzi, ochrania i broni, pośród zła zawsze możemy odnaleźć oparcie i pewność zbawienia. Dodatkowo ukazuje to obraz uczty w domu Bożym kończący życiową wędrówkę naznaczoną dobrocią i łaską Boga, aż po miłosne obcowanie z Nim w wieczności (por. Ps 23, 5-6).

Tak pięknie nakreślona perspektywa ludzkiego życia, mimo ciemnej doliny, jakiej ziemskie pielgrzymowanie nam nie oszczędza, zachęca do wielkiej ufności Bogu. To także zasadnicza odpowiedź całej Biblii na pytanie: Jak radzić sobie z lękami? Otóż, kiedy rodzą się one w nas pod wpływem różnego rodzaju zła, przeciwności i zagrożeń, wówczas otwiera się przed nami możliwość zaufania Bogu. Nie może to być jednak postawa niewolnika wynikająca jedynie z lęku i strachu o własne życie, ale ufne, miłosne powierzenie się Bogu wewnątrz aktualnie przeżywanego przykrego osobistego doświadczenia.

Ocalające nas zaufanie Bogu nie może jednak zrodzić się z nas samych, a jedynie poprzez otwarcie na przychodzące z zewnątrz słowo Boże. Istotną jego treścią pozostaje zawsze podtrzymujące i umacniające: "Nie bój się!", "Przestań się lękać!". Te słowa zapewniają, że towarzyszy nam obecność Boga, która skutecznie nas osłania, będąc gwarancją zwycięstwa i wyzwolenia z niebezpieczeństwa. Zagrażające człowiekowi realne zło nie jest w stanie go pokonać, gdyż ochrania go sam Bóg.

Zwykle w doświadczeniu lęku człowiek ma tendencję do zamykania się w sobie. Tymczasem słowo Boże przynosi obietnicę zmiany przerażającej go sytuacji. Otwiera na nadzieję opartą na wiernym i miłosiernym Bogu. Często obok zaproszenia do pozbycia się lęku poprzez zaufanie Bóg daje człowiekowi także znaki, by go podtrzymać, wzbudzić w nim jeszcze większą ufność i zdolność do słuchania. Same znaki nie zastępują jednak wiary. Przyjęcie znaku wymaga bowiem radykalnej ufności opartej nie tyle na samym znaku, co na słowie Bożym.

Budzące zaufanie słowa Boga: "Nie bój się!, "Przestań się lękać!" pojawiają się w Biblii zwłaszcza w sytuacjach, kiedy wierzący i wybrańcy Boga przeżywają trudne, często dramatyczne chwile związane czy to z ludzką egzystencją, czy też z wyznaczoną im misją. Bóg objawiając się im, podtrzymuje ich na duchu i umacnia wiarę, przez co usuwa paraliżujący lęk, niepewność i wątpliwości. Wymownym przykładem tego jest postać Proroka Jeremiasza, który od początku swej misji staje wobec wyboru między lękiem przed ludźmi a zaufaniem Bogu i Jego słowu. Rodzący się z tego kryzys Prorok rozwiązuje, oddając swą posługę Bogu, modląc się za nieprzyjaciół i odnawiając swoje powołanie. Bóg będąc ucieczką dla Proroka, równocześnie stał się przyczyną jego nieszczęść. W ten sposób życie Jeremiasza było próbą jego wierności Bogu, a równocześnie lekcją trudnej do przyjęcia prawdy, że Bóg zanim coś zbuduje i zasadzi, wpierw musi zniszczyć i zburzyć (Jr 1, 9-10). Stąd wypływa wniosek, że taki styl Bożego działania domaga się nie tylko od Proroka, ale od każdego wierzącego, szczególnej bojaźni Bożej i wielkiego zaufania wobec niezbadanych wyroków Jego świętej i zbawczej woli.

Odwaga dawania życia

Doświadczenie ludzkiego lęku, które zostało włączone w zbawcze orędzie Boga już na etapie Starego Testamentu, dzięki Jezusowi Chrystusowi w pełni otrzymało swą ewangeliczną wymowę. Samo przyjście Jezusa na świat ściśle wiąże się ze znanym biblijnym wezwaniem: "Nie lękajcie się!". Bóg kieruje je do Józefa, Maryi i pasterzy. Kiedy Jezus rozpoczął publiczną działalność, sam posługiwał się nim przy okazji cudów, a szczególnie w relacjach z uczniami. Po Zmartwychwstaniu Jezusa wezwanie: "Nie lękajcie się!" pojawia się również w trakcie kolejnych Jego spotkań z uczniami.

Znamienne jest to, że ewangeliczne wezwanie: "Nie lękajcie się!" zawsze łączy się z zaproszeniem do wiary i zaufania w zbawcze posłannictwo Jezusa. Wystarczy choćby powołać się na wydarzenie uciszenia burzy. W nim bowiem, po dokonanym cudzie, za pomocą pytania: Czemu tak bojaźliwi jesteście? (Mk 4, 40), Jezus zwraca uwagę uczniów na ich życiowe doświadczenie lęku. W tym przypadku nie można go identyfikować ze strachem przed burzą, ponieważ istnieje nadal, nawet po jej uciszeniu. Jezusowi chodzi więc o wszystkie niebezpieczeństwa i zagrożenia, na jakie narażeni są Jego uczniowie. Każde wejście w doświadczenie wywołujące lęk stawia pod znakiem zapytania ich wiarę w Jezusa jako wybawiciela. Wskazują na to Jego kolejne słowa: Jakże wam brak wiary! (Mk 4, 40). Z takiego zestawienia wynika, że Nauczyciel wychodząc od dramatycznego, życiowego doświadczenia uczniów, uczy ich refleksji nad jakością wiary. Jej skuteczność szczególnie ujawnia się w momentach radykalnej niemożności, kiedy górę biorą uczucia lęku i trwogi o swoje życie.

Jezus nie tyle chce ujawnić brak wiary swoich uczniów, ile raczej ukazać im perspektywy dalszej jej formacji w Jego szkole. Staje się ona możliwa dzięki odważnej konfrontacji między doświadczeniami lęku i wiary. W tym procesie chodzi jednak o to, by zrozumieć, że istota lęku tkwi w braku przylgnięcia do Jezusa. Bez względu na okoliczności życia, to On zawsze winien być dla uczniów jedynym punktem odniesienia. Od doświadczania Jego zbawczej obecności zależy bowiem ich zdolność do wytrwania we wszystkich życiowych próbach i przeciwnościach.

Przez to, że Jezus sam zaznał lęku wobec zdrady, hańbiącej męki i śmierci, wobec milczenia Boga, i wziął to wszystko na siebie, stał się sprawcą zbawienia wiecznego dla wszystkich, którzy Go słuchają (Hbr 5, 9). W Chrystusie Zbawicielu nasz ludzki lęk nabiera więc wyjątkowego znaczenia. Nie chodzi jednak o jakieś zewnętrzne znaczenie, ale o możliwość wejścia w doświadczenie krzyża, by lęk przemieniać od wewnątrz dynamiką Chrystusowej miłości. Wówczas lęk otrzymuje wartość zbawczą. W nim realizuje się własne zbawienie, daje też możliwość cierpienia za innych.

Odnajdywanie siebie pośród naszych lęków zawsze jednak dokonywać się będzie w napięciu między tym, co bolesne i trudne, a tym, co nowe i trwałe. Nie należy się więc bać czekających nas zmagań naznaczonych nowymi lękami. Tak naprawdę wyzwalają one w nas energię potrzebną do działania i przyczyniają się do wzrostu w doskonałości. Ilekroć przychodzi nam przeżywać różnego rodzaju lęki, możemy odkrywać swoją bezbronność i słabość. Takie odkrycie nie może nas jednak przygnębić i pogrążyć, ale winno pomóc w podjęciu nowej decyzji wiary i uczestnictwa w krzyżu Chrystusa. To najpewniejszy sposób, by wzrastać w męstwie, chrześcijańskiej mądrości i tak wydoskonalić się w miłości, by już się nie lękać (por. 1 J 4, 18).

Ks. Stanisław Haręzga (ur. 1949), biblista, wykładowca na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, moderator Dzieła Biblijnego im. Jana Pawła II w Archidiecezji Przemyskiej. Ostatnio opublikował: Co znaczy być z Jezusem? Warsztaty biblijne o drodze ucznia w Ewangelii według św. Marka.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Tematy w artykule

Skomentuj artykuł

Choćbym przechodził ciemną doliną...
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.