W szponach internetu

W szponach internetu
(fot. shutterstock)
Anna Kaik

Coraz więcej osób spędza mnóstwo czasu przed komputerem korzystając z internetu nie tylko z powodu pracy, ale i poza nią. Coraz trudniej nam opuścić wirtualny świat.

Na listę uzależnień wiek XX dodał uzależnienie od internetu. Psychologowie Petra Schuhler i Monika Vogelgesang w swojej książce "Wyłącz, zanim będzie za późno" definiują je jako chorobę, która negatywnie wpływa na nasze relacje z ludźmi, poziom energii życiowej, a przede wszystkim na nasze poczucie własnej wartości. Wygląda więc na to, że zamykanie się w wirtualnym świecie to coś więcej niż tylko złe przyzwyczajenie. O wiele więcej.

Czy to już uzależnienie?

Patologiczne korzystanie z internetu może się objawiać na różne sposoby. Najczęściej skupia się wokół trzech form: grania w gry komputerowe, zwłaszcza w wieloosobowe internetowe gry fabularne typu RPG, w których gracze wcielają się w role fikcyjnych postaci; czatowania i bezcelowego surfowania w sieci - wyszukiwania filmów, celów podróży, ciekawostek. Do tej ostatniej formy zaliczyć też można wszechobecnego Facebooka. Oczywiście nie każdy korzystający z wymienionych rozrywek jest osobą uzależnioną. Po czym poznać, czy ten problem już nas dotyczy?

DEON.PL POLECA

Uzależnienie od internetu przebiega dość schematycznie. Można mówić o pewnych wyznacznikach, które, jeśli zauważymy u siebie, powinno nam się natychmiast włączyć "czerwone światło"! Są to:

- immersja, czyli notoryczne "zanurzanie się" w wirtualnym świecie, na skutek czego świat realny traci na znaczeniu na rzecz świata wirtualnego. Odbija się to głównie na wydajności w pracy zawodowej, na relacjach międzyludzkich i w sposobie wykorzystania wolnego czasu. Wszystko to staje się mniej ważne i jest podporządkowane naszej głównej aktywności - działaniom w internecie

- doświadczenie flow (przepływu) - korzystaniu z internetu towarzyszy specyficzne, przyjemne uczucie uniesienia, dlatego nasze zaangażowanie w tę praktykę, coraz bardziej wymyka się spod kontroli. Czynności w świecie realnym stają się natomiast coraz mniej atrakcyjne. Granie, czatowanie czy surfowanie po sieci wydaje się nie wywoływać zmęczenia. Nie czuje się upływu czasu i zapomina się nawet o obowiązkach

- problemy w realnym świecie - rzeczywistość staje się drugoplanowa i "przeszkadzająca". Kontakty rodzinne i towarzyskie zaczynamy odczuwać jako uciążliwe i zbędne. Na tym etapie zaczyna już dawać o sobie znać depresja podczas powrotów do rzeczywistości, gdy okazuje się, że nie da się do niej przenieść wirtualnych sukcesów i poczucia szczęścia. Zwiększa się poziom lęku, gdy realnie musimy radzić sobie z problemami. Głód uznania i akceptacji osiąga coraz większe rozmiary, którym zaradzić może - w naszej ocenie - tylko internet i komputer

- idealny obraz siebie - w świecie wirtualnym mamy pełną kontrolę nad obrazem samego siebie, dlatego nierzadko "upiększamy się" usuwając ze świadomości - najpierw odbiorców a równolegle swojej - własne słabe strony. I nie tylko to: wypieramy również rzeczywiste problemy, które w związku z tym narastają i stają się coraz trudniejsze do rozwiązania, co z kolei nasila chęć ucieczki w świat wirtualny.

Wymienionym zaburzeniom towarzyszą również najczęściej dodatkowe problemy psychiczne: nadmierny lęk przed ludźmi, depresja, ale również nadwaga, bóle pleców. Mówiąc krótko: daje się we znaki cały ludzki organizm.

Internet - "lek" na całe zło

Walkę z uzależnieniem od internetu należy zacząć od uświadomienia sobie, dlaczego ta aktywność jest dla mnie tak atrakcyjna. Internet staje się bowiem narzędziem kompensacyjnym - zaspokaja nasze, najczęściej nieuświadomione i wypierane potrzeby. W przeprowadzonych przez P. Schuhler i M. Vogelgesang badaniach psychologicznych dotyczących tego uzależnienia, ankietowane osoby wymieniły następujące gratyfikacje, które zapewnia im świat wirtualny: uznanie, poczucie sukcesu (np. po wygranych w bitwach), przyjemność, poczucie wspólnoty, wyzwanie, zadowolenie, że osiągnąłem (prawie) wszystko, odskocznię od smutnego życia, dreszczyk emocji, wyładowanie agresji, koniec nudy, przyjazna atmosfera... To tylko mała część długiej listy "premii".

Cały ten atrakcyjny pakiet idzie w parze ze swoim przeciwieństwem, na które uzależnione osoby skarżą się w świecie realnym. Pomiędzy obrazem siebie, który towarzyszy korzystaniu z internetu a obrazem siebie w rzeczywistości zieje przepaść. Tam gdzie w świecie wirtualnym czuję się silny, wielki i spokojny, tam w świecie rzeczywistym jestem słaby, niespokojny i myślę o sobie jako nieudaczniku. Podczas gdy korzystając z internetu czuję się duszą towarzystwa, w rzeczywistości jestem lękliwy, nadmiernie nieśmiały i faktycznie doskwiera mi samotność. W internecie odnoszę sukces za sukcesem i wszystko mam pod kontrolą - naprawdę czuję się bezradny i mam wrażenie, że nic nie potrafię lub że moje umiejętności nie są wystarczające. Takie dualistyczne przykłady można mnożyć w nieskończoność. Mają one jeden wspólny mianownik - rodzą się z braku umiejętności radzenia sobie z dwoma trudnymi uczuciami pojawiającymi się w codziennych interakcjach. Chodzi o lęk oraz gniew.

Zacznij działać!

Prawdopodobnie ilu psychologów, tyle metod radzenia sobie ze strachem i złością. Nieprzypadkowo, bowiem właśnie te dwie emocje często przysparzają nam wiele trudności. Jeśli wychowaliśmy się w domu, w którym ich bezpieczne okazywanie było blokowane, nauczyliśmy się je najpierw ukrywać, potem wypierać, a ostatecznie stajemy się kompletnie bezradni gdy dochodzą do głosu. Po prostu nie wiemy, jak sobie z nimi radzić, ani jak je wyrażać. Wiadomo, że osobom dorosłym nauka przychodzi trudniej niż dzieciom - i ta zasada niestety również tutaj obowiązuje - ale na szczęście, ktoś mądry stwierdził również, że na naukę nigdy nie jest za późno. I tego należy się trzymać. Nawet osoby bardzo zaawansowane wiekowo są w stanie zmienić diametralnie swoje myślenie i reagowanie.

Zacznijmy od lęku. Na te ćwiczenia musisz wydzielić sobie specjalny wolny czas w harmonogramie dziennym lub tygodniowym. Najlepiej zapisz sobie w kalendarzu dzień i godzinę, w której zajmiesz się tylko nimi. Psycholożki P. Schuhler i M. Vogelgesang proponują zapanować nad lękiem w następujący sposób.

Spróbuj najpierw określić, jaka jest twoja spontaniczna reakcja na lęk: walka, ucieczka czy strach. Następnie zrób listę sytuacji, które wywołują w tobie strach. Pracę nad lękiem zacznij od sytuacji, która budzi najmniejsze obawy.

Przypomnij sobie najdokładniej jak się da, jak ją przeżywasz i jak się w niej zachowujesz. Mogą być ci w tym pomocne następujące pytania i polecenia: nazwij sytuację, w której odczuwasz lęk; w którym momencie zaczynasz myśleć katastroficznie, a w którym faktycznie zaczynasz odczuwać lęk; czy porównujesz się z kimś w tej sytuacji; jakie uczucia, myśli i reakcje ciała obserwujesz u siebie w związku z tą sytuacją?

Teraz wróć w myślach do momentu, gdy zaczynasz myśleć katastroficznie. Odpowiedz sobie szczerze na pytanie, jaka katastrofa właściwie może ci się przydarzyć? Co miałoby się wydarzyć?

Zastanów się, jak sądzisz, jak inni radzą sobie w takiej sytuacji? Uczucia lęku doświadczają wszyscy, tylko część osób nad nim panuje, a druga część podaje mu się i pozwala mu kierować swoim życiem. Co chciałbyś/mógłbyś zrobić w sytuacji, w której zaczynasz odczuwać lęk, gdybyś należał do tej pierwszej grupy ludzi?

Na koniec zastanów się, co tracisz nie stawiając czoła lękowi, a co zyskujesz podejmując wyzwanie. W ten sposób przećwicz sam ze sobą każdą stresującą sytuację, aż dojdziesz do tej, którą określiłeś jako najtrudniejszą. Wykonuj te ćwiczenia regularnie, na przykład co drugi dzień, aż do momentu, gdy myśląc o tych sytuacjach, nie będą ci się już kojarzyły z żadnymi negatywnymi emocjami. W momencie, gdy dojdzie do nich w rzeczywistości automatycznie uruchomi się w tobie wypracowane działanie i spokojniejsze reagowanie. A jeśli pojawią się nadmierne emocje, będziesz już wiedział, że to stan przejściowy i umiejętnie nad nim zapanujesz.

Złość relacjom szkodzi

Tak, złość relacjom szkodzi, ale tylko taka, która jest wyrażona w sposób agresywny. Jest to zupełnie naturalne, że w kontaktach z ludźmi uruchamia się w nas to uczucie. Najpierw więc należałoby dać sobie w ogóle przyzwolenie na doświadczanie tego uczucia - odczuwanie złości nie jest ani żadną winą, ani nie świadczy o naszym rzekomym "trudnym charakterze". Natomiast faktycznie, sposób wyrażania jej to kwestia bardziej problematyczna. Co już było wspomniane, zazwyczaj osoby, którym w dzieciństwie zabraniano okazywania negatywnych uczuć, jako dorośli mają problemy z konstruktywnym ich wyrażaniem. Ze złością często bywa tak, że jeśli dopiero jako ludzie dojrzali zaczęliśmy ją w sobie akceptować, nierzadko zupełnie przestajemy panować nad sposobem jej wyrażenia i stajemy się agresywni. Tymczasem, nie tędy droga. Złość ma też swoje ciemne strony: zaślepia nas na argumenty rozmówcy i - paradoksalnie - znów zaczyna nad nami panować, niszcząc nasze relacje, nawet z najbliższymi.

Tutaj, podobnie jak w przypadku lęku, konieczna jest regularna praca nad sobą. Spróbuj następujących ćwiczeń.

Skup się na swoim wnętrzu. Zdaj sobie sprawę, co czujesz. Nie staraj się czuć dobrze, nie tłum w sobie lęku ani złości.

Jeśli zauważyłeś w sobie złość, postaraj się określić jej intensywność: czy jest to rozdrażnienie, czysta złość czy wręcz wściekłość? Teraz odpowiedz sobie na pytanie, czy czujesz się jakkolwiek zraniony? Coś cię niemile dotknęło, a może poczułeś się ośmieszony, zlekceważony, bezpodstawnie skrytykowany? Zanotuj swoje obserwacje i "pobądź" trochę w tym stanie. Poczuj ból, który ktoś ci zadał. Uczucie bezsilności i krzywdy jest trudniejsze do udźwignięcia niż sama złość, tymczasem najczęściej ono stanowi jej źródło.

Jeśli uważasz, że siła złości nie jest proporcjonalna do odkrytego zranienia, poszukaj w swojej przeszłości podobnego typu zranień. Czy jakaś dawna trudna sytuacja nie "podkręca" dziś przypadkiem twojej wybuchowości?

Teraz wyraź sam do siebie krótko i zwięźle swoje uczucia, wyobrażając sobie, że mówisz to do osoby, która wywołała w tobie gniew. Spróbuj zbudować wypowiedź na dwóch filarach.

Pierwszy: opisz sprawę, przywołaj fakty, żeby rozmówca mógł sam zdystansować się do tego co mówi i zobaczyć to niejako "z zewnątrz". Na przykład: "Nie jest to dla mnie przyjemne, kiedy mówisz, że jestem leniwa i nie można na mnie polegać, zwłaszcza, że nie jest to prawda.". Stwierdzasz fakt, z którym trudno się nie zgodzić i nie zrozumieć go.

Następnie wyraź konsekwencje: "Nie widzę szans, żebyśmy teraz mogli sensownie porozmawiać". Zauważ, że skupiając się od razu na doznanej przykrości, rozbrajasz złość, ponieważ trafiasz w jej źródło. Wbrew pozorom sytuacja ta jest trudna i wymaga od nas ćwiczeń - najczęściej w gniewie mamy ochotę "zrównać rozmówcę z ziemią", jeśli nie kontrripostami, to przynajmniej siłą głosu. Przeczekajmy ten moment. Sprawdza się tu stary, dobry sposób na zdystansowanie się: wykonaj kilka wdechów, skup się na oddychaniu, powolnym, życiodajnym, oczyszczającym. Jeśli rozmówca naciska na ciebie i oczekuje natychmiastowej odpowiedzi, twoje milczenie da mu do myślenia.

Niektórym poświęcanie czasu na tego typu ćwiczenia może wydawać się stratą czasu, bądź co najmniej ryzykiem, że mimo włożonego wysiłku, nasze zabiegi okażą się nieskuteczne. Tymczasem psychologowie prześcigają się w wymyślaniu sposobów, żebyśmy mogli żyć pełniej i szczęśliwiej i - pamiętajmy o tym - korzystają w tym z całej swojej naukowej wiedzy. Każde uzależnienie, w tym również od internetu pozostaje częściowo w obrębie naszej wewnętrznej decyzji, czy pozwolimy sobie pomóc.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

W szponach internetu
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.