Nie morderca winien, lecz zamordowany

Nie morderca winien, lecz zamordowany
Osoby depresyjne nie zdają sobie sprawy z tego, że nękają partnera (fot.crashbangsqueak)
Fritz Riemann / slo

Afekty i agresje są nieuniknione, jak świat, ludzie i my sami. Co wobec tego osoba depresyjna może zrobić z agresją, która wydaje się jej czymś tak ryzykownym?

Problem własnych afektów i wyrażania agresji stanowi dla osoby depresyjnej wielki problem. W jaki sposób może ona być agresywna, umacniać się i przebić w życiu, jeśli przepełnia ją lęk przed utratą i jeśli we własnych oczach jest kimś podporządkowanym i bardzo uzależnionym od miłości innego człowieka. Ten, kto jest zależny, nie może atakować tego, od kogo jest zależny, kogo potrzebuje. Znaczyłoby to tyle, co podcinać gałąź, na której się siedzi. Z drugiej strony, afekty i agresje są nieuniknione, jak świat, ludzie i my sami. Co wobec tego osoba depresyjna może zrobić z agresją, która wydaje się jej czymś tak ryzykownym?

Zasada ustępliwości

Pierwszą możliwością jest unikanie agresji. Można to osiągnąć w ten sposób, że uznaje się zasadę ustępliwości. Nie dostrzega się wówczas okazji do agresji i jej samej zarówno w sobie, jak i wokół siebie. Tam, gdzie należałoby walczyć o przeforsowanie czegoś, rozprawienie się z czymś, postawienie na swoim, gdzie należałoby się bronić, zaciera się przed samym sobą ostrość problemu i nadaje się sytuacji inne znaczenie, bagatelizuje się ją: "On wcale tak nie myślał, nie warto reagować z powodu takiej błahostki, to by mi tylko uwłaczało". Im bardziej człowiek mający takie podejście się wycofuje, pozwalając sobie wchodzić na głowę, nie broniąc się i nie dając sobie szansy na to, by wyrazić własne odczucia, tym bardziej musi kompensować swoje zachowanie poczuciem moralnej wyższości, nie zauważając przy tym, że sam stosuje w ten sposób pewną subtelną formę agresji.

DEON.PL POLECA

Nie morderca jest winien, lecz zamordowany

Człowiek może przyjąć rolę kogoś, kto zawsze w milczeniu będzie znosił cierpienie, co może prowadzić do masochizmu w sferze psychicznej, moralnej lub seksualnej. Przy tym dochodzi tu do pewnego dziwnego sprzężenia zwrotnego, które polega na tym, że to, czego samemu się nie przeżyło, na co się samemu nie zdobyło, przeżywa się, identyfikując się z innym człowiekiem i jego zachowaniem. Kto w relacji z partnerem jest stroną podporządkowaną, uległą i słabszą, odczuwa poprzez identyfikację z nim nie tylko fakt własnego podporządkowania, uległości itd., lecz także posiada mocne uczucie moralnej wyższości, jako ten, kto cierpi i kto z tego powodu uważa się za lepszego. W dodatku nie ma się poczucia, że jest się winnym, to partnera uważa się za winnego. Kwestionuje to wartość jednostronnego tylko trwania w przymiotach; jeśli ktoś uważa się za cierpiącego, czyni nieświadomie tę drugą bliską osobę także kimś, kto cierpi; relacja sadomasochistyczna zostaje odwrócona - "święty" staje się oprawcą, "grzesznik" natomiast uciskanym.

Jedna ze sztuk teatralnych Franza Werfla nosi tytuł "Nie morderca jest winien, lecz zamordowany". Kiedy w cierpliwej pokorze pozwala się innemu być agresywnym, złym, a przez to winnym, wzbudza się w nim coraz większe poczucie winy; kiedy zaś popada się z tego powodu w chorobę, oznacza to dla tego drugiego, że nigdy już nie uwolni się od poczucia winy, samemu natomiast pozostaje się w tej relacji tym, kto cierpi niewinnie. Tutaj potrafią się rozgrywać makabryczne rzeczy, które świadczą o intensywności afektów, jakie ukrywają się za ciężkimi depresjami. Ten, w kim się one rozgrywają, nie zdaje sobie zresztą sprawy, że jest to agresja, i byłby głęboko przerażony, gdyby usłyszał wyjaśnienie swojego zachowania.

Nieświadoma agresja

Wspomnieliśmy już wcześniej, że u osób depresyjnych również za postawą miłości nadmiernie troskliwej ukryta jest nieświadoma agresja; taką nadmierną troską można partnera niejako udusić, "łagodnie zgwałcić".
Podobnie, nieświadoma agresja jest zawarta w najczęściej spotykanych reakcjach osób depresyjnych: w narzekaniu, skargach i lamentowaniu. Osoby depresyjne nie zdają sobie sprawy z tego, że nękają partnera. Narzekają więc, że wszystko je przerasta, że ludzie są źli, bezwzględni, ostentacyjnie dając do zrozumienia, że mają o coś pretensje, i na wiele sposobów potrafią wzbudzić w tym drugim poczucie winy, tak że czuje się on zmuszony poświęcać partnerowi coraz więcej uwagi i coraz bardziej liczyć się z jego odczuciami. Może się jednak zdarzyć, że dla partnera sytuacja taka stanie się nie do zniesienia; zrozumie, o co tu naprawdę chodzi i zdoła zrzucić z siebie poczucie winy, które chce w nim wzbudzić druga strona. Jeśli agresja nie wyraża się w żaden z opisanych wyżej sposobów, może objawiać się jeszcze inaczej: litością nad sobą, a ostatecznie także wrogością wobec samego siebie, co jest typowe dla melancholików.

Największe tragedie rozgrywają się w dzieciństwie

Człowiek, który nie widzi wyjścia z sytuacji, kieruje przeciw sobie samemu wszystkie oskarżenia, zarzuty i nienawiść, które wcześniej kierowała pod jego adresem inna osoba. Prawdziwie tragiczna jest autoagresja wywodząca się z mających konkretne powody uczuć nienawiści i zazdrości, jakie przeżywało się w okresie dzieciństwa, których wtedy, jako dziecku, nie wolno było ujawnić, ponieważ pogorszyłoby się jeszcze w ten sposób swoją sytuację i we własnych oczach byłoby się kimś złym. A ponieważ nie znalazło się żadnego wentyla, żadnej możliwości, by dać ujście swym afektom, i ponieważ samo ich pojawianie się wywoływało poczucie winy, kierowało się je przeciw samemu sobie jako rodzaj kary.

Największe tragedie rozgrywają się zatem w dzieciństwie: dziecko przeżywa swoje odrzucenie jako nienawiść kierowaną do wewnątrz, do siebie samego, odczuwając swoją agresję płynącą z lęku przed utratą i z braku poczucia bezpieczeństwa jako coś niemożliwego do wyrażenia, coś, co tylko pogarszałoby jego sytuację. Dlatego też takie dziecko jako dorosły staje się typem depresyjnym, ponieważ nigdy nie miało okazji się nauczyć, jak powinno "korzystać" z własnej agresji i jak się z nią obchodzić. To z kolei sprawia, że w dorosłym życiu nie wie, gdzie i kiedy mógłby albo powinien reagować agresją, że ma błędne wyobrażenie o tym, jaką siłę powinien nadać swej agresji, by móc coś osiągnąć, postawić na swoim, umocnić swą pozycję. Rezygnuje zatem z takich zachowań, wyobrażając sobie, że musiałby okazać agresję o takim natężeniu, na które go nie stać.

Kolejnym skutkiem braku rozeznania w tej dziedzinie jest to, że ma się przesadne wyobrażenie konsekwencji, jakie mogłaby wywołać wyrażona agresja. Lęk i skłonność do samooskarżania się sprawiają, że widzi się wszystko w przesadnych rozmiarach, do czego dochodzi obawa, że agresja wyrażona na zewnątrz powróci, uderzając niczym bumerang ze zdwojoną siłą w tego, kto miał odwagę nią zareagować. Rozeznanie, kiedy powinno się okazać agresję, wiedza, że często wystarcza tylko jedno mocne spojrzenie lub odpowiedni sposób bycia, by inni zaczęli się z nami liczyć oraz silna świadomość możliwych skutków agresywnego reagowania może pomóc osobom depresyjnym nauczyć się odpowiedzialnego korzystania z własnej agresji.

Skutki tłumienia agresji

Można wskazać gradację postaw motywowanych agresją: od nadmiernej troski o drugiego człowieka, praktykowanie postawy skromności, pokory, ugodowości, poprzez cierpliwe znoszenie przykrości, aż do zwrócenia się przeciw samemu sobie w samooskarżeniach, w samokaraniu i niszczeniu siebie. Agresja skierowana przeciwko samemu sobie ujawnia się somatycznie: niektóre ciężkie i nieuleczalne choroby rozwijają się właśnie na tym tle. Również w każdym akcie samobójstwa zawiera się chęć ostatecznego ukarania się i samoniszczącej zemsty.

Emocje i agresja, których nie można lub nie wolno nam wyrazić, które więc nie znajdują żadnego ujścia, stają się nie tylko źródłem ogromnych cierpień, lecz prowadzą także do ogólnej słabości w wyrażaniu emocji, do pasywności i obojętności w tym zakresie, a wtórnie do podtrzymywania tłumionej agresji. W życiu dziecka nienawiść, gniew i zazdrość są nieuniknione. Niebezpieczne będą dopiero wtedy, kiedy zostaną skierowane do wewnątrz, stając się tłem przyszłych stanów depresyjnych. Wściekła złość, frustracja, nienawiść i zazdrość, które jako dzieci musieliśmy w sobie tłumić, czynią nas później osobami depresyjnymi, bardziej jeszcze przegranymi niż w dzieciństwie, jeśli nie dopuścimy ich do głosu ze względu na nasze uzależnienie od drugiej osoby lub własną bezradność. Kiedy dziecko może uzewnętrznić swoje emocje i swą agresję, może też się nauczyć nimi sterować, włączając je stosownie do sytuacji lub też powstrzymując się od nich. Jeśli natomiast jest ciche i grzeczne, jeśli się nudzi, nie wie, co z sobą zrobić, nie przejawia żadnej inicjatywy, jeśli trzeba je namawiać do aktywności, jeśli posiada "niedziecięcą" cechę niewyrażania swych emocji - są to znaki rozpoczynającej się depresji, na którą trzeba zwrócić baczną uwagę.
Dojrzały sposób obchodzenia się z własną agresją jest możliwy tylko wtedy, gdy ma się w tej dziedzinie pewne doświadczenie.

Zdrowa agresja, która miała warunki uzewnętrznienia, jest zasadniczym elementem poczucia własnej wartości, godności i zdrowej dumy. Odwrotnie - poczucie małej wartości siebie osób depresyjnych ma swe źródło w tym, że nie umiały one zdobyć się na uzewnętrznienie swej agresji lub też było to przez najbliższe otoczenie zakazane. Słowa Goethego: "Tylko miłość jest ratunkiem w sytuacji, gdy ten drugi ma same zalety" wyrażają wysublimowaną zazdrość, lecz dziecko nie potrafi jeszcze sublimować swych uczuć.

Wiecej w książce: Oblicza lęku. Studium z psychologii lęku - Fritz Riemann

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Nie morderca winien, lecz zamordowany
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.