Łzy Edyty Stein i traktat o kruchości życia

Łzy Edyty Stein i traktat o kruchości życia
Fot. Depositphotos / Domena publiczna

W domu u rodziców, pośród zestawu pobożnych obrazków, przechowywaliśmy reprodukcję ze świętym, którego jako dziecko... zawsze się bałem. Był poważny, trochę wyglądał tak, jakby miał nadciśnienie i że za chwilę dostanie jakiegoś udaru. Cóż, później wyszło na jaw, że nasza kopia miała zbyt duże nasycenie kolorów, a postacią z aureolą miał być wielki uczony, dominikanin - Tomasz z Akwinu - utrwalony pędzlem jego współbrata - bł. Fra Angelico. Sam wizerunek pochodził z konwentu św. Marka we Florencji. Uśmiechnąłem się zatem, kiedy po latach odkryłem, że część swojego filozoficznego i teologicznego dziedzictwa św. Edyta Stein poświęciła Doktorowi Anielskiemu. Oglądam fotografie uczennicy Edmunda Husserla - ciężko znaleźć kadr, na którym by się uśmiechała, wracam do filmu Márty Mészáros Siódmy pokój (prod. Polska, Węgry, Włochy, Francja 1996) - Edyta ma ciągle załzawione oczy, na tym "obrazie" płynie wiele łez.

Nie-przygotowanie

Dla ks. Krzysztofa Grzywocza św. Edyta Stein jawi się jako mistrz, który "wskazuje właściwą drogę w dramatycznych labiryntach dziejów" - pisał w publikacji zbiorowej Z tęsknoty za mistrzem, do której zaprosił go pasjonat sztuki i znawca śląskości Jacek Kurek. Oglądam wspólne zdjęcie wykonane przed rodzinnym domem Edyty - kamienicą przy Nowowiejskiej 38 (wtenczas Michaelisstrasse 38) podczas jednego ze słynnych spacerów, czyli oprowadzania ks. Grzywocza śladami Świętej we Wrocławiu. Przy okazji zastanawiam się, jak mu się udało zgromadzić kilkadziesiąt osób, jak potrafił przyciągać ludzi? Pozostawał pod jej wpływem - potwierdzeniem mogą być zajęcia fakultatywne pt. Edyta Stein - życie i myśl, które prowadził na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Opolskiego. Życie córki Narodu Wybranego - pisze opolski kapłan - przebiega pomiędzy nada i todo (św. Jan od Krzyża). Nicość i wszystko. Autorka Wiedzy Krzyża żyje w czasach ciemności - Shoah. Ma świadomość, że każdego dnia jej bracia i siostry są eksterminowani - stają się ofiarą ludobójstwa. Doświadczenie kruchości życia na dobre zadomawia się w jej codzienności. Jako przykład przywołajmy przyjaźń z Adolfem Reinachem - młodym, dobrze zapowiadającym się fenomenologiem. Jego postawa i genialna twórczość zostaje gwałtownie przerwana podczas walk na froncie I wojny światowej - ginie, mając zaledwie 34 lata. To jeden z punktów zwrotnych w życiu żydowskiej filozofki. Z jednej strony niewytłumaczalny ból, z drugiej strony Edytę porusza postawa wdowy po przyjacielu - jest pod wrażeniem wiary młodej kobiety: "Było to moje pierwsze spotkanie z Krzyżem i z mocą Boga. Mocy tej Krzyż udziela tym, którzy go niosą... Był to moment, w którym moja niewiara załamała się całkowicie... i zajaśniał Chrystus: Chrystus w tajemnicy Krzyża". Kiedy siostra Teresa Benedykta od Krzyża (imię zakonne Edyty) w celi Karmelu odnajdzie kres poszukiwań Prawdy, kiedy w dorobku naukowym zdąży już zająć ugruntowane miejsce na szczytach intelektualnej śmietanki Europy, wtedy przychodzi jej oraz rodzonej siostrze Róży, zostawić wszystko i pójść "umrzeć za swój naród". Trzeba wszystko oddać, złożyć w ofierze, to jest chwila, do której przygotowywała się całe życie: "A oto [nastał] dzień ciemności i mroku, ucisku i udręczenia, nieszczęścia i zamieszania wielkiego na ziemi. I wzburzył się cały naród sprawiedliwy, lękający się swego nieszczęścia i gotowy był na zagładę. I wołał do Boga. I na skutek tego wołania wyłoniła się jakby z małego źródła wielka rzeka, wiele wody. I zaświeciła światłość i słońce, a poniżeni zostali wywyższeni, i pochłonęli potężnych". To nie jest opis z czasów Holocaustu, ale fragment prologu z Księgi Estery (tekst powstał między III a II w. przed Chr.). Za przykładem z homilii beatyfikacyjnej Jana Pawła II (1 maja 1987) odnosimy te słowa do Edyty Stein - Małej Estery (jak samą siebie określiła), która z każdym dniem dojrzewała do postawy ofiary - istoty chrześcijaństwa. Zwieńczeniem tej drogi będzie akt ofiarowania, którego siostra Benedykta dokonała w Niedzielę Męki Pańskiej - 26 marca 1939 roku - kiedy pisała do przeoryszy o pragnieniu bycia "ofiarą przebłagalną za prawdziwy pokój".

Czy siostra Teresa była przygotowana? Nikt z nas do końca nie będzie gotów - przygotowanie jest procesem, który w naszym przypadku będzie trwał tak długo, jak serca będą zaprzęgnięte pytaniem: "Co ze sobą zabrać?". "Czas na mnie / czas nagli / co ze sobą zabrać / na tamten brzeg / nic". "NIC" - tu już naprawdę nic nie trzeba. To już wszystko. To tyle! - dialoguje z matką Tadeusz Różewicz w wierszu Czas na mnie. I tak, w ciemnościach brunatnego koloru koszul (por. Sturmabteilung), które spowijały wówczas Europę, Edyta idzie w stronę światła, ale zupełnie ogołocona. Chrystus umiera na krzyżu pozbawiony wszystkiego - z zakrwawionego ciała zrywają nawet szaty. Jest nagi. W ostatnim akcie swojego filmu Márta Mészáros, konfrontuje nas z trudnym obrazem - naga kobieta - Edyta (doskonała kreacja Mai Morgenstern) jest skulona, chowa się, jakby doświadcza schronienia w ramionach swojego rodzica, mówiąc "Boję się, Mamo!". Jest tuż przed wykonaniem wyroku w komorze gazowej. Obraz, który widzimy przypomina watykańską Pietę Michała Anioła - smutek połączony z doświadczeniem przejmującego pokoju i świadomość, że już się wykonało (por. J 19,30). Czy w interpretacji węgierskiej artystki dochodzi wówczas do symbolicznego pojednania z matką, która wcześniej zmarła? Zapewne, choć zaznaczmy, że Augusta Stein nigdy nie wybaczyła konwersji, jaka dokonała się w momencie przyjęcia chrztu przez córkę w kościele katolickim 1 stycznia 1922 roku.

Światło

Edyta wróciła do Światła - filmowy kadr z miejsca męczeństwa jest świadomie prześwietlony. Przypominają mi się w tym miejscu słowa pieśni autorstwa niemieckiego pastora, żyjącego na przełomie XVIII i XIX wieku, którą na Śląsku często śpiewamy, odprowadzając zmarłego na wieczny spoczynek: "Tułaczka moja już dobiegła kresu, / dla moich oczu słońce ziemi zgasło. / W Tobie, mój Panie, znajdę pokój wieczny, / Ty będziesz dla mnie niegasnącym światłem" (Dziś moją duszę). Kiedy na jesieni 2006 r. ks. Krzysztof prowadził u salwatorianów w Centrum Formacji Duchowej sesję o uczuciach niekochanych, w ostatniej konferencji zmierzył się z tematem pustki, kruchości i obcości. Na pierwszy rzut oka te kategorie swoim zakresem tematycznym jakby nie pasują do pozostałych, omówionych podczas sesji: uczucia zazdrości, niespełnionego zakochania, agresji czy wstydu. Tamże, w kontekście życia i doświadczenia świętej karmelitanki, ks. Krzysztof mówił o kruchości życia, z którą przychodzi nam zmagać się każdego dnia: "Będę się budził i czuł, jak kruche jest moje bycie, jak nieskończenie bezradnym i słabym jestem człowiekiem. Będę czuł często beznadziejność, słabość, kruchość, ale jednocześnie będę mówił: «Nie odwracaj się, nie zapominaj, że miłość Boża jest rozlana w twoim sercu» - taka jest prawda o człowieku. Dlatego należy szanować uczucie kruchości życia, żeby o tym nie zapomnieć, żeby człowiek nie odwrócił się od Pełni swojego bycia" (Uczucia niekochane, s. 99). Kiedy brakuje odniesienia do Pełni Bycia, pozostajemy sami sobie, a nasze życie staje się jak pył, nicość albo trawa (Ps 103,15): "Moja egzystencja, bycie (Sein), tak jak je odnajduję, jest kruchym, słabym byciem (nichtiges Sein); nie istnieję sama z siebie i sama z siebie jestem niczym, w każdej chwili stoję przed nicością i muszę z chwili na chwilę tym byciem być obdarowana. Ale przecież to kruche bycie jest byciem i dlatego zwracam się w każdej chwili do Pełni Bycia (Fülle des Sein)". Siostra Teresa w krzyżu Chrystusa znajdzie ocalenie dla swojej kruchości. Wydarzenie Golgoty jest przestrzenią, w której nasze rany nie będą źródłem ciemności ale światła - podkreśla w innym miejscu ks. Grzywocz, przywołując wizję doktora Kościoła św. Hildegardy z Bingen (por. Miłość bez cierpienia to iluzja). Pomimo bólu, cierpienia, doświadczonych krzywd - miłość jest silniejsza a rany jaśnieją - odbijają blask światła, które pochodzi z ran Chrystusa. W poezji Nocny dialog, którą s. Benedykta od Krzyża napisała dla przeoryszy Matki Antoniny (1941 rok) czytamy o "słodkim świetle, błogosławionym, wychodzącym z ran tego Człowieka, który co dopiero oddał życie na tamtym krzyżu (…) On sam był Światłem, Światłem odwiecznym, oczekiwanym od wielu wieków: światłość Ojca, zbawienie ludu" (cyt. za: S. Fudala OCD).

Okruszyny

Zaznaczmy, że w tym "świetle" wszelkie zło nie jest w stanie zniszczyć nawet filigranowej cząstki dobra, której pamięć jest "nieśmiertelna" i utrwalona zostaje w ewangelicznych "artefaktach", prawdziwych bohaterach drugiego planu: kubek wody (por. Mk 9,41), namaszczenie stóp w Betanii (por. J 12,3), kruszyny spadające ze stołu (por. Mt 15,27), dwa wróble cenniejsze niż jeden as (por. Mt 10,31), resztki po rozmnożeniu pięciu chlebów i dwóch rybek (por. J 6,1-15) czy też zalękniony robaczek Jakuba (por. Iz 41,14). Jaka musi być siła świętości, że mały klasztor karmelitanek w Echt w Holandii wyznaczył kolejny "locus theologicus" duchowości karmelitańskiej?! Jaka jest energia życia zawarta w kruchości jednej kobiety, której prochy rozwiał śmiercionośny wiatr znad KL-Birkenau - "narzędzie" pisania nowego porządku w nowej Europie - skoro została ogłoszona patronką Starego Kontynentu wespół z świętymi Brygidą Szwedzką i Katarzyną ze Sieny (1 październik 1999)?!

Wzruszająca jest scena - przy zastrzeżeniu, że przywołany już film jest wyrazem dość swobodnej interpretacji reżysera - kiedy Edyta tłumaczy jednej z nowicjuszek (niepewnej swego powołana) opis Twierdzy wewnętrznej Teresy z Avila. Streściwszy opis pierwszych mieszkań, siostra Teresa podkreśla, że zostaje przed nią jeszcze siódmy (tytułowy) pokój, ale zarazem jest już świadoma, że ten etap dopiero przed nią. Czas duchowych zaślubin, małżeństwa mistycznego został rozpisany na ostatni fragment drogi w obozie koncentracyjnym: "Śmierć bynajmniej nie jest jej straszną, przeciwnie, przedstawia jej się, jak słodkie zachwycenie" (Mieszkanie VII, rozdz. 3, pkt. 7). Przygotowanie do zaślubin dokonuje się w dwóch etapach, a jego granice wyznaczają grube ściany najpierw Karmelu w Kolonii (od października 1933) następnie w holenderskim w Echt (od 31 grudnia 1938). W ciszy, w skupieniu, bez medialnego szumu, bez duchowych fajerwerków dokonuje się najintymniejsze zjednoczenie: "I dzieje się to wszystko w najgłębszym pokoju i ciszy, bez najmniejszego rozgłosu i szmeru, podobnie jak przy budowie kościoła Salomonowego, przy której nie było słychać ani zgiełku głosów ludzkich, ani łoskotu młotów i siekier" (Mieszkanie VII, rozdz. 3, pkt. 11).

Łzy

A co zrobić ze łzami, o których wspomniałem na początku? Są jak zasuszone relikwie. Edyta wie, że Oblubieniec otrze wszelką łzę z jej oczu (por. Ap 21,4). Stanie się to na "niewymownej uczcie" Baranka, na którą została zaproszona, podczas której - jak modlił się jej duchowy mistrz, św. Tomasz - Pan stanie się "dla swoich wybranych prawdziwą światłością, całkowitym nasyceniem, wiekuistym weselem, pełnią szczęścia i radością doskonałą" (Modlitwa po Komunii Świętej).

Wybrane źródła i inspiracje:

  • Jan Paweł II, Homilia podczas beatyfikacji s. Teresy Benedykty od Krzyża (Edyty Stein), Kolonia 1 maja 1987.
  • film Siódmy pokój, reż. Márta Mészáros; prod. Polska, Węgry, Włochy, Francja 1996.
  • ks. K. Grzywocz, Uczucia niekochane, „Zeszyty Formacji Duchowej” nr 41, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2008, s. 91-101.
  • Tenże, Święci i mistrzowie. Rozważania w świetle życia i myśli św. Edyty Stein, w: Z tęsknoty za mistrzem, red. J. Kurek, K. Maliszewski, Wydawnictwo Medium Mundi, Chorzów 2007, s. 56-62.
  • Tenże, Miłość bez cierpienia to iluzja, w: Głos z pustyni, red. P. Szyrszeń, Wydawnictwo Salwator, Kraków 2012, s. 95-97.
  • S. Fudala OCD, Św. Teresa Benedykta od Krzyża – środowisko i duchowość.
  • T. Machejek OCD, Wprowadzenie, w: Święta Teresa od Jezusa, Dzieła, tom I, Wydawnictwo Karmelitów Bosych, Kraków 1997, s. 20-111.
  • D. Wider OCD, Charakterystyka duchowości Edyty Stein.

Jeśli upadasz, brakuje ci nadziei, motywacji lub autorytetów, z których możesz brać przykład w trudnych chwilach, zapraszamy cię do wielkopostnego cyklu "Święci od porażki". Ryszard Paluch prezentuje w nim sześć nie(zwykłych) postaci, których życie może być dla nas wzorem i inspiracją. Dlaczego? Bo święci, o których pisze autor, byli bezradni jak my, ale całkowicie zdali się na Boga. "Święci od porażki" są prezentowani z przenikliwością i wrażliwością, które były bliskie ks. Krzysztofowi Grzywoczowi.

Mąż i tata, doktor teologii duchowości, wychowawca, pedagog szkolny, redaktor i autor książek oraz publikacji, katecheta praktykujący od 2004 r. (nauczyciel dyplomowany), absolwent kilku studiów podyplomowych. Koordynator strony i opiekunem projektu dokumentującego spuściznę zaginionego ks. dr Krzysztofa Grzywocza.

Tworzymy DEON.pl dla Ciebie
Tu możesz nas wesprzeć.

Skomentuj artykuł

Łzy Edyty Stein i traktat o kruchości życia
Wystąpił problem podczas pobierania komentarzy.
Nikt jeszcze nie skomentował tego wpisu.